Odnaleziono od 250 do 300 ton odpadów.
- To nielegalne składowisko, bo nie jest to miejsce wskazane na tego typu działalność. Znalezione odpady w większości wykazują właściwości niebezpieczne i zostały wytworzone przy okazji produkcji farb, lakierów i wyrobów poligraficznych. Mamy podejrzenie, że część z nich pochodzi spoza Polski - mówi Marek Duraj, kierownik pilskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Składowisko znajduje się na prywatnej posesji. Jej właściciel wynajął teren spółce z Knurowa pod inną działalność. Gdy firma nie zapłaciła mu za dzierżawę zorientował się, że na jego działce składowane są odpady i zgłosił sprawę odpowiednim służbom. Teraz - zgodnie z prawem - to on będzie musiał ponieść koszty usunięcia i utylizacji chemikaliów. Burmistrz Jastrowia podjął już pierwsze kroki do zobowiązania właściciela działki do takiego działania.
- Podjęliśmy już działania administracyjne w celu wyjaśnienia tej sprawy. Figurantem, tzw. słupem, jest prezes firmy, która wynajęła ten teren. To ponad siedemdziesięcioletnia emerytka. Koszt utylizacji tych odpadów - nawet kilkaset tysięcy złotych - poniesie właściciel działki - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin burmistrz Jastrowia Piotr Wojtiuk.
Jeśli właściciel nieruchomości nie wywiąże się z tego obowiązku, to gmina zrobi to na zasadzie tzw. wykonania zastępczego i i tak obciąży go kosztami.
Jak zapewnia kierownik pilskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Marek Duraj – odpady, mimo że należą do kategorii niebezpiecznych – nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla mieszkańców.
Postępowanie w sprawie nielegalnego składowiska chemikaliów w Jastrowiu i spółki, która zwoziła tam odpady wszczęła już też Prokuratura Rejonowa w Złotowie.
pg/ar
