
Sylwester Latkowski przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold
Przed komisją śledczą ws. Amber Gold zeznawali dziś byli dziennikarze „Wprost”
Były redaktor naczelny „Wprost” Sylwester Latkowski stwierdził przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold, że w Trójmieście znają się wszyscy, a świat gangsterów i polityki - jego zdaniem - się przeplata. Latkowski dodał, że w jego ocenie na Pomorzu istnieje „Układ Trójmiejski”. Dziennikarz zajmował się między innymi gromadzeniem materiałów na temat Amber Gold. - Taka jest prawda, że tam gangsterzy, biznesmeni i politycy się ocierają o siebie. Ja w ogóle nazywam Trójmiasto „Małą Sycylią”. Tam się zatarły granice, z kim się nie bywa - powiedział redaktor.
W trakcie przesłuchania dziennikarz wspomniał też o powiązaniach Marcina P. z gangsterem o pseudonimie „Tygrys”. Według różnych źródeł Sylwestra Latkowskiego miał on przekazać walizkę z pieniędzmi gdańskiemu biznesmenowi Mariusowi Olechowi w jego biurze w Sopocie. Tego samego dnia gotówkę miał odebrać Marcin P., co miało być jego wynagrodzeniem za bycie tzw. słupem. Marius Olech był przesłuchiwany przez sejmową komisję śledczą na początku września tego roku. Podczas zeznania powiedział między innymi, że nigdy nie poznał osobiście Marcina P.
Latem 2012 roku Sylwester Latkowski spotkał się także z Michałem
Tuskiem, który przez kilka miesięcy współpracował z liniami lotniczymi
OLT Express należącymi do Amber Gold. Syn byłego premiera chciał, aby
sprawa Amber Gold ujrzała światło dzienne. W ocenie Latkowskiego Michał
Tusk mówił prawdę, pozwolił zrobić kopie jego korespondencji mailowej z
Marcinem P. Dodał, że Donald Tusk miał uspokoić syna, iż nie będzie
komisji śledczej w tej sprawie.
Michał Majewski o nieprawidłowościach w Amber Gold
Przed komisją śledczą ws. Amber Gold zeznawali dziś byli dziennikarze „Wprost”
Po południu przed komisją śledczą ds. Amber Gold stawił się były dziennikarz tygodnika „Wprost” Michał Majewski,
który razem z Sylwestrem Latkowskim był współautorem artykułów na temat
nieprawidłowości w Amber Gold. Majewski mówił, że na podstawie zebranych
materiałów uważa, iż Amber Gold i Marcin P. zostali sfinansowani przez
kogoś z półświatka przestępczego w Trójmieście.
- Ktoś
postanowił po prostu zainwestować w to przedsięwzięcie, co wypaliło.
Natomiast o przeszłości samego Marcina P. znani oficerowie służb,
prokuratorzy, czy ludzie ze świata przestępczego mało wiedzieli, bo to
był kompletnie nikt - powiedział redaktor.
Były dziennikarz
mówił też, że w czasie badania sprawy jego źródła wskazywały powiązania
pomorskiego gangstera Jana P. pseudonim „Tygrys” z aferą Amber Gold.
Określił go jako postać tajemniczą, która w ostatnich latach
przekształciła się w inwestora. Michał Majewski dodał też, że jeszcze
przed upadkiem Amber Gold podejrzane wydało mu się ukrywanie wizerunku,
czy unikanie kontaktów z mediami przez Marcina P. - Jeśli ktoś ma
rozkręcony biznes na takim poziomie i jest w tak wrażliwych dziedzinach
gospodarki jak finanse, czy rynek lotniczy, to ukrywanie swojej
tożsamości jest dziwne - wyjaśnił Michał Majewski.
IAR/ar/jr