fot. pixabay
Tegoroczne zbiory krajowych jabłek należą do najniższych w tej dekadzie. Korzystają na tym sadownicy, którzy sprzedają swój towar drożej. Chodzi głównie o jabłka deserowe do sklepów lub przeznaczone do przemysłu.

Według szacunków resortu rolnictwa tegoroczne zbiory jabłek nie przekroczą 3 milionów ton. Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności analizuje, że wpływ na to miały przede wszystkim wiosenne przymrozki i gradobicia: - Warunki pogodowe były po prostu niedobre, a tego efektem jest redukcja zbiorów rok do roku o około 30 procent. To ma swoje odzwierciedlenie w cenach już teraz i z pewnością będzie rzutować jeszcze przez kilka miesięcy - zauważa.

Część sadowników może dziś sprzedawać owoce nawet dwukrotnie drożej niż przed rokiem. W ujęciu kilkuletnim średnie dochody rolników nie były jednak wysokie - przypomina Andrzej Gantner: - Te obecne ceny to jest pewnego rodzaju rekompensata za straty ponoszone w ostatnich latach, gdzie zyski były znikome. Ale to bardzo dobrze dla przemysłu, że czasem występuje taki sezon. To determinuje opłacalność produkcji i przemysłu - uzasadnia Gantner.

Na początku października w całym kraju za kilogram jabłek przemysłowych płacono ponad 80 groszy za kilogram. Za jabłka deserowe - dwukrotnie więcej.

IAR/ez