Wymaga tego ustawa dekomunizacyjna. Samorządy miały rok na zmianę. Instytut Pamięci Narodowej w projekcie „Patroni naszych ulic” przygotował kilkadziesiąt broszur biograficznych z patronami wartymi upamiętnienia. Opublikowano też wykaz tych imion i nazwisk, które powinny zniknąć z szyldów, bo wiążą się z komunizmem.

Wśród nazw ulic, które należy zmienić znajdują się  m.in.  Armii Czerwonej, Bohaterów Stalingradu, Dywizji Kościuszkowskiej, Edwarda Gierka, Brunona Jasieńskiego, Ludowego Wojska Polskiego, Juliana Marchlewskiego, Karola Świerczewskiego, 10-lecia lub 40-lecia PRL, ul. 1 Armii Wojska Polskiego, 22 lipca, 9 maja.

Przewodniczący klubu PiS w radzie Warszawy Cezary Jurkiewicz powiedział, że taka forma dekomunizacji jest połowiczna i rozczarowująca, ale konieczna: - Jeżeli my nie opowiemy się jednoznacznie jako wolne państwo za swoimi bohaterami, to będziemy mieli kłopot z przygotowaniem młodych pokoleń, które po nas przyjdą. Radni mają być odpowiedzialni, mają wiedzieć, że kształtują również politykę historyczną. Mają wiedzieć, kto powinien być patronem dla jakiej ulicy, a nie decydować na zasadzie przypadku.

Jarosław Szostakowski, szef klubu radnych PO, powiedział, że zmiana jest zgodna z ustawą i wypełnia jej kryteria:  - Oczywiście od 2 września sprawa jest w rękach wojewody, który może uznać, że jeszcze inne ulice spełniają te kryteria. Gdyby wydał orzeczenie zastępcze zmieniające nazwę ulic - rada miasta będzie musiała podjąć decyzję, czy się od tego odwołać, czy też nie - wyjaśniał radny.

Zmiana nazw ulic nie będzie generować kosztów dla mieszkańców, nie trzeba będzie zmieniać adresów w dokumentach. Dodatkowo pisma oraz postępowania sądowe i administracyjne dotyczące ujawnienia w dokumentach nowych nazw będą zwolnione od opłat.

Wiele miast nie zmieniło nazw ulic, ale zdecydowały się na zmianę uzasadnienia.

IAR/Redakcja/ds