Graffiti z symbolem 34. Dywizji Grenadierów SS oraz z wizerunkiem krzyża celtyckiego wpisanego w nazwę klubu Dynamo Kijów pojawiło się na ścianie jednego z budynków w pobliżu słupskiej uczelni. Natomiast na terenie kampusu ktoś rozkleił kibicowskie wlepki z określeniem "Lwów- miasto Bandery". Podejrzenia o propagowanie takich treści padło na ukraińskich studentów, którzy w poprzednim semestrze przyjechali do Słupska. Rzeczniczka Akademii Pomorskiej twierdzi, że nie ma podstaw do takich twierdzeń:
- Nikt nie wie, kto nalepki nakleił, a tym bardziej kto namalował graffiti. Napis jest poza obszarem Akademii i chciałabym zdementować plotki, że jest to związane z uczelnią.
Mimo to władze uczelni postanowiły wyjaśnić, czy studenci z Ukrainy mają związek z tą sytuacją:
- Wszyscy mówią o tym, że bardzo im zależy na studiowaniu w Polsce i
bardzo szanują naszą kulturę i tradycję. Oby stronom zależy na
kultywowaniu pozytywnych emocji.
Sprawą zainteresowała się słupska policja, która prowadzi postępowanie pod kątem zniszczenia mienia. Bo takie zgłoszenie złożyli przedstawiciele jednej ze spółdzielni mieszkaniowych. Tymczasem Sebastian Czerczak ze Stowarzyszenia "Nigdy Więcej" podkreśla, że w graffiti i na wlepkach widać zabronione symbole:
- Wskazuje ewidentnie na to, że została użyta symbolika neofaszystowska i neonazistowska. W nazwę Dynamo Kijów jest wpisany krzyż celtycki, który jest symbolem rasizmu. Jest też napisane, że Lwów to miasto Bandery. To człowiek, który inspirował się ruchem faszystowskim.
Cień podejrzeń padł na studentów z Ukrainy, których w minionym semestrze w Akademii Pomorskiej studiowało ponad 200. Ale na terenie kampusu działa także wynajem pokoi, z którego korzystają pracownicy okolicznych firm, którzy przyjechali do Słupska zza wschodniej granicy.
MS/ez
