Muzyka zawładnęła mną w 1969 r. za sprawą Beatlesów, kiedy wybrałem się do kina na „Żółtą łódź podwodną”. Obejrzałem ten film 7 razy. Zaraz potem „odkryłem” Radio Luxemburg, kilka lat później BB Radio One. Dzisiaj aż wierzyć się nie chce, że można było całymi wieczorami siedzieć przy radiu, wsłuchując się w dźwięki przebijające się z zanikających średnich fal. Ale przecież to był jedyny sposób, aby być na bieżąco z tym, co działo się w muzycznym świecie. A później, w 1972 r. usłyszałem Davida Bowie i już nie nie było takie jak przedtem.
Do pracy w radiu dojrzewałem długo. O tym, że to może być moje miejsce na świecie przekonali mnie Walter Chełstowski i Marek Wiernik, a Marek Niedźwiecki ściągnął do Trójki, która była dla mnie szkołą prawdziwego radiowego rzemiosła. Z Radiem Koszalin współpracowałem od 1982 r., zaś trzy lata później dostałem w nim etat i tak toczyło się to dalej przez kolejne 30 lat.
Dzisiaj wróciłem do punktu wyjścia – radio i muzyka są znów wyłącznie moim hobby, którym jednak nadal mogę się dzielić ze słuchaczami, przypominając, ale i otwierając przed nimi świat zapomnianych płyt długogrających, jak to kiedyś nazywano albumy.