fot. pixabay.com
Wirusa potwierdzono u zwierząt w gospodarstwie w Kwakowie. Wyznaczono 10-kilometrowy tzw. obszar zagrożony.

Zlikwidowanych będzie będzie prawie 400 tysięcy kur. - Muszą być zagazowane, ponieważ ta choroba bardzo szybko może się przenieść - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Robert Adkonis, właściciel fermy.

Według właściciela fermy źródłem zakażenia mogło być dzikie ptactwo: - Tysiące łabędzi przebywa polu. Przylatują też dzikie gęsi.

- Hodowcy powinni przestrzegać zasad bioasekuracji, minimalizujących ryzyko przeniesienia wirusa do gospodarstwa. Należy obserwować stan zdrowia ptaków, zabezpieczyć budynki, w których jest drób, oraz budynki, przed dostępem dzikich ptaków - napisał Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica.

Jak dodał, sytuacja jest pod stałą obserwacją odpowiednich służb: - Będziemy na bieżąco przekazywali zalecenia związane z wystąpieniem na terenie naszej gminy ptasiej grypy.

Od 1 stycznia do 2 grudnia tego roku w Polsce wykryto 34 ogniska ptasiej grypy - wynika z komunikatu głównego lekarza weterynarii. Dwa z nich wykryto w drugim półroczu, ostatnie w minioną środę. Badania laboratoryjne potwierdziły chorobę w gospodarstwie w Nakorach (powiat siedlecki, woj. mazowieckie), w którym hodowano 117 tys. indyków rzeźnych. Próbki do badań zostały pobrane w związku ze zgłoszeniem przez hodowcę 1 grudnia zwiększonej śmiertelności stada.

ak/red./PAP/rz/ar

Posłuchaj

Robert Adkonis