W Koszalinie strażnicy miejscy kontrolują, czym palą w piecach mieszkańcy miasta. Sprawdzili już ponad 700 palenisk. 70 kontroli zakończyło się grzywną dla gospodarza.
Trujący dym lecący z kominów to w sezonie grzewczym duży problem.
- Gdy robi się ciemno, wystarczy przejść ulicami w starej dzielnicy i poczuje się specyficzny zapach. Głównie w takich miejscach mieszkają ludzie, którzy palą różnymi odpadami - podkreślił przewodniczący rady Osiedla Morskiego w Koszalinie, Wiesław Rybicki.
Wiesław Rybicki, przewodniczący rady Osiedla Morskiego w Koszalinie
Jak powiedział komendant koszalińskiej straży miejskiej Piotr Simiński, do domowych pieców trafiają odpady komunalne, opakowania po żywności i wszelkiego rodzaju tekstylia: - To, co najbardziej nas zaskoczyło ze znalezisk w przydomowych paleniskach, to część manekina. Ilość gumy i plastiku, która została wrzucona do pieca, była szokująca.
Piotr Simiński, komendant koszalińskiej straży miejskiej
Strażnicy miejscy mają uprawnienia do kontroli palenisk. Za palenie śmieci w piecu grożą wysokie kary pieniężne.
- Każda osoba, która wypala odpady w piecu, musi liczyć się z grzywną, która może sięgnąć 2,5 tys. złotych. W rażących przypadkach, czyli w razie recydywy, musimy liczyć się z tym, że skierujemy do sądu wniosek o ukaranie, a tam grzywna może sięgnąć do 5 tys. złotych - dodał przedstawiciel straży miejskiej w Koszalinie.
strażnik miejski w Koszalinie
Koszalińscy strażnicy miejscy do kontroli pieców wykorzystują specjalnego drona, który bada skład wydobywającego się z kominów dymu. Od chwili wprowadzenia drona „do służby”, liczba wykrytych nieprawidłowości wzrosła o 170 procent.
ap/aś/rz