Pod koniec II wojny światowej Pancernik Lutzow operował na Bałtyku. Ostrzeliwał m.in. polskie wojska szturmujące Kołobrzeg.
Pancernik Lutzow - właściwie klasyfikowany jako ciężki krążownik -
został zwodowany w 1931 roku pod nazwą Deutschland. Przez Niemców był
wykorzystywany w czasie inwazji na Norwegię, a później na Bałtyku, m.in.
ostrzeliwując wojska zdobywające Kołobrzeg czy Trójmiasto. 16 kwietnia
1945 roku w wyniku bombardowania osiadł na dnie w Świnoujściu, w miejscu
obecnej przeprawy promowej na Kanale Piastowskim. Po wojnie wojska
radzieckie wydobyły okręt z dna i używały jako cel ćwiczebny. Potem
zatonął i do dziś go nie odnaleziono.
Jak podkreśla Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego, poszukiwania wraku pancernika nadal trwają, są utrudnione choćby przez to, że powojenna dokumentacja na jego temat znajduje się w archiwach rosyjskich: - On zatonął na Bałtyku podczas radzieckich ćwiczeń. Jest to ostatni duży okręt wojenny, który nie został odnaleziony. Nie wiadomo, gdzie znajduje się jego wrak. Z pewnością jest na głębokości około 100 metrów.
Zdaniem historyków to właśnie z pancernika Lutzow padały ostatnie salwy w stronę wojsk polskich, już praktycznie po zdobyciu miasta.
- Jeden jego pocisk waży ćwierć tony, ma wysokość około dwóch i pół metra. Trafienie nim powodowało wielkie straty - zaznacza Łukasz Gładysiak z Muzeum Oręża Polskiego.