O proteście informowaliśmy już kilkukrotnie. Mimo interwencji wojewody i innych służb właściciel byłego zakładu produkcji butli gazowych rozwija na jego terenie hodowlę świń. Mieszkańcom pobliskich domów przeszkadza głównie przykry zapach. Co mogą zrobić w tej sytuacji państwowe służby? O tym dyskutowali dziś politycy w programie "Po Słowie".
Senator PO Kazimierz Kleina zwrócił uwagę, że takich konfliktów w regionie jest dużo:
- Ich przyczyną są braki planów zagospodarowania lub błędy w już istniejących. Problem leży więc po stronie gminy - stwierdził Kazimierz Kleina.
- Do pewnych sytuacji prawdopodobnie nie doszłoby gdyby na poziomie lokalnym gospodarz gminy zareagował wcześniej. Problemem w tym przypadku jest to, że geodeta powiatowy zmienił plany zagospodarowana przestrzennego i teren, na którym znajduje się hodowla świń, został przekształcony na obszar działalności rolniczej - powiedziała posłanka PiS Jolanta Szczypińska.
Sprawa jest trudna przyznał Paweł Lisowski z PSL:
- Z jednej strony mamy swobodą prowadzenia działalności gospodarczej, a z drugiej - uzasadnione obawy mieszkańców. To wina samorządu gminnego, który nie przygotował planów zagospodarowania przestrzennego. Te plany są drogie, dlatego gminny często oszczędzają i takich dokumentów nie tworzą - powiedział Paweł Lisowski.
Na sprawę planu zagospodarowania przestrzennego zwrócił też uwagę Adam Jaworski z Solidarnej Polski:
- Jeżeli zmieniono warunki zagospodarowania "w marszu" to jest to niedopuszczalne. Nie można bowiem decydować o lokalizacji uciążliwej fermy trzody chlewnej na terenach zamieszkanych przez ludzi - dodał Adam Jaworski.
Rok temu mieszkańcy Czarnej Dąbrówki walczyli z powstającą hodowlą kurczaków. Po kilku miesiącach właściciel obiektu zmienił działalność na hodowlę trzody chlewnej. Rolnik, który współpracuje z inwestorem twierdzi, że działalność jest legalna.
ak/ar
