fot. Pomnik Walki i Męczeństwa/wikipedia
83 lata temu zapadła decyzja o likwidacji filii obozu koncentracyjnego Stutthof w Słupsku. Mieścił się on na terenie zakładów naprawczych taboru kolejowego przy ulicy Kołłątaja.

Filia słupska nazistowskiego obozu koncentracyjnego istniała od połowy 1944 roku. Przebywało w niej ponad 600 więźniów. Większość z nich wcześniej przetrzymywana była w okolicach Rygi.

Na część obozową przygotowano obiekty przemysłowe. - Mężczyźni i kobiety spali osobno na piętrowych pryczach w wielkich halach remontowych w wagonowni. Wszyscy, poza lekarzem, byli narodowości żydowskiej. Pracowali oni w „pasiakach”. Byli źle traktowani, mieli m.in. podawane niewystarczające racje żywnościowe, a musieli pracować po kilkanaście godzin dziennie - podkreślił prof. Wojciech Skóra.

Mieszkańcy Słupska, po raz pierwszy, zobaczyli więźniów w ostatnich dniach lutego 1945 roku, kiedy skierowani zostali do prac przy kopaniu rowów i okopów.

Więźniów ewakuowano 6 lub 7 marca. - W przeddzień wkroczenia Sowietów, wokół dworca kłębił się tłum przerażonych Niemców, którzy chcieli uciekać ze Słupska przed czerwonoarmistami. Pociągi jednak były zarezerwowane w pierwszej kolejności dla wojska niemieckiego, rodzin NSDAP, a także dla więźniów obozu koncentracyjnego. Paradoksalnie, w pierwszej kolejności Niemcy ratowali Żydów, których ewakuowano z powodzeniem w kierunku Gdańska, aniżeli swoje rodziny, które w liczbie 30 tys. pozostały w Słupsku - dodał prof. Wojciech Skóra.
 

Z całej grupy słupskich więźniów przeżyło najwyżej kilkanaście osób. Ogromna większość z nich zginęła w pierwszych dniach maja, w okolicach Lubeki, w czasie nalotu alianckiego na barki, gdzie przetrzymywani byli więźniowie.

pg/aj

Posłuchaj

prof. Wojciech Skóra o ewakuacji z obozu prof. Wojciech Skóra o warunkach w obozie