fot. miroslawiec.pl
Żółte naklejki pojawiły się na pojemnikach na śmieci tych mieszkańców, którzy razem z odpadami zmieszanymi wyrzucają te, które nadają się do segregacji. To na razie tylko ostrzeżenie, ale jeśli sytuacja się nie poprawi, właścicielom posesji grozi kara finansowa.
Jak mówił dziś w Polskim Radiu Koszalin burmistrz Mirosławca Piotr Pawlik, samorząd płaci za ilość odprowadzonych odpadów, a odpowiednia segregacja mogłaby te koszty zmniejszyć. - Cały czas oddajemy przerażająco dużo odpadów zmieszanych, czyli tych najdroższych. Tona odpadów zmieszanych w porównaniu z toną odpadów segregowanych to są nierzadko różnice jednej cyfry. Dlatego warto zadbać o to, żeby je solidnie posegregować. Wtedy wartość faktury, która przychodzi do gminy jest zdecydowanie niższa.
Jak dodał, niższe wartości na fakturach dla urzędu mogą doprowadzić w przyszłości do obniżek stawek dla mieszkańców, a przynajmniej uchronić ich przed podwyżkami opłat. Dlatego na pojemnikach tych, którzy do odpadów zmieszanych wrzucają śmieci nadające się do segregacji, pojawiają się symboliczne „żółte kartki”. - Doklejamy taki kartonik z informacją, że odpady są źle posegregowane i zdjęciem, na którym widnieje pojemnik z nieprawidłową zawartością - wyjaśnił burmistrz.
„Żółte kartki” są ostrzeżeniem, bo zgodnie z ustawą osoby, które nieodpowiednio segregują odpady mogą zostać obciążone podwójną opłatą za śmieci. W przypadku Mirosławca kara ta wyniosłaby 70 złotych miesięcznie od osoby.
Na razie żółte kartoniki pojawiają się jedynie na pojemnikach w zabudowie jednorodzinnej. Urząd szuka rozwiązania, jakie można zastosować także w przypadku zabudowy wielorodzinnej, czyli bloków mieszkalnych. Tam trudniej jest jednak ustalić, kto segreguje odpady, a kto z tego obowiązku się nie wywiązuje.
Równocześnie mirosławiecki samorząd rozpoczął kolejną kampanię informacyjną na temat segregacji odpadów i tego jak nieprawidłowe zachowania przenoszą się na koszty ponoszone przez gminę i mieszkańców.
pg/zn