Upamiętnienie osób, które trafiły do wojskowych obozów internowania. Sławoj Kigina: byliśmy sponiewierani i gnębieni

W rocznicę tych wydarzeń w Koszalinie pod obeliskiem poświęconym ich pamięci mieszkańcy, samorządowcy i działacze NSZZ Solidarność złożyli symboliczne wiązanki kwiatów. Przewodniczący Stowarzyszenia Osób Internowanych „Chełminiacy 1982” Tadeusz Antkowiak przypomniał, jak wiele osób straciło zdrowie i życie w obozach internowania. - Z 305 osób, które trafiły do obozu w Chełmnie, dziewięćdziesiąt dni wytrzymało 249. Pozostałe, decyzją komisji lekarskiej, zostały zwolnione, ze względu na obawy utraty życia i zdrowia, do cywila. Próbowano złamać ducha i zasady, które doprowadziły tych ludzi do tego obozu - mówił.

Jeden z internowanych działaczy ówczesnej Solidarności, Sławoj Kigina z Kołobrzegu przypomniał warunki, w jakich przebywali. Mimo że władze nazywały obozy „służbą wojskową”, nie miały one nic wspólnego z warunkami panującymi w wojsku. - To była ewidentnie, jak powiedział sam pan Jaruzelski, „inteligenta forma internowania”. Byliśmy sponiewierani i gnębieni. Mieszkaliśmy w namiotach nad Wisłą przy 20 stopniowym mrozie. A my między wałami przeciwpowodziowymi w oparach szronu - wspominał.

Jeszcze dziś z okazji rocznicy w Koszalińskiej Bibliotece Publicznej osobom szczególnie zasłużonym wręczone zostaną złote i srebrne odznaki Gryfa Zachodniopomorskiego. Odsłonięta też zostanie wystawa pt. „I nazywali to Wojskiem Polskim...”.

ik/zas