fot. pixabay
Ważna jest prawidłowa aplikacja kremów z filtrem. Może stosujemy je coraz częściej, ale mało kto robi to prawidłowo - powiedziała w rozmowie z PAP dermatolog Małgorzata Jeziorna. Wskazała, że powinno się stosować 2 mg kremu na centymetr kwadratowy ciała.

- Oparzenia słoneczne to reakcja skóry na nadmierną dawkę promieniowania ultrafioletowego. Klinicznie są one podobne do oparzeń termicznych - skóra reaguje rumieniem, obrzękiem, wzmożonym ociepleniem, pieczeniem, bolesnością - powiedziała w rozmowie z PAP kierująca Oddziałem Dermatologii i Alergologii szpitala wojewódzkiego w Szczecinie lek. Małgorzata Jeziorna.

Wskazała, że są to zazwyczaj oparzenia pierwszego lub drugiego stopnia - w przypadku tych ostatnich na zaczerwienionej skórze pojawiają się dodatkowo pęcherze, czasem wypełnione płynem surowiczym.

Dermatolog zaznaczyła, że poza miejscowymi powikłaniami - wtórnym nadkażeniem bakteryjnym czy alergizacją ran pooparzeniowych - oparzenia słoneczne mogą mieć poważniejsze konsekwencje.

- Udowodniono, że przy oparzeniach słonecznych, które powtarzały się, szczególnie w okresie dzieciństwa, kilkukrotnie wzrasta ryzyko rozwoju czerniaka skóry - podkreśliła.

Jak dodała, przed promieniowaniem UV powinni chronić się wszyscy, ale szczególną ochronę należy zapewnić dzieciom (niemowlęta do 6. miesiąca życia nie powinny być eksponowane na bezpośrednie promieniowanie słoneczne), a także osobom z obniżoną odpornością, przyjmującym leki immunosupresyjne - nadmierna dawka promieniowania może zwiększać ryzyko rozwoju nowotworów.

Lekarka zauważyła, że czynnikiem ryzyka jest nie tylko nadmierna ekspozycja na słońce.

- Nawet, jeżeli nie ma objawów oparzenia, czyli np. zaczerwienienia, to przewlekła, długotrwała ekspozycja, która kumuluje się w ciągu życia, również zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów, a w późniejszym wieku skutkuje objawami fotostarzenia skóry - pojawiają się przebarwienia, odbarwienia, rogowacenie słoneczne czy większa liczba zmarszczek - ostrzegła Jeziorna.

Przypomniała, że promieniowanie UV działa nie tylko w trakcie opalania - do jego kumulacji dochodzi także podczas codziennych czynności, spacerów, przemieszczania się, dlatego filtry przeciwsłoneczne należy stosować codziennie wiosną, latem i jesienią, nie tylko w słoneczne dni.

- Możemy też posiłkować się indeksem UV, który sprawdzimy w aplikacjach pogodowych. Wskazuje on skalę natężenia promieniowania w danym dniu - zależy to od pogody, stopnia zachmurzenia, od szerokości geograficznej. W Polsce mamy natężenie od 0 do 10
- wyjaśniła dermatolog.

Jak powiedziała, ochrony przeciwsłonecznej wymaga wskaźnik indeksu UV powyżej 3. Zaznaczyła, że stopień ochrony w stosowanych filtrach zależy od fototypu skóry - karnacji, koloru włosów i reakcji na słońce. W Polsce występują głównie fototypy pierwszy i drugi, z bladym lub jasnym kolorem skóry. Osobom takim zaleca się stosowanie filtra SPF 50+ lub 30+.

- Ważna jest prawidłowa aplikacja kremów z filtrem. Może stosujemy je coraz częściej, ale mało kto robi to prawidłowo. Żeby ochrona była taka, jaką podaje producent na opakowaniu, powinniśmy stosować 2 mg kremu na centymetr kwadratowy ciała, a więc u dorosłego człowieka to mniej więcej 30 gramów kremu na całe ciało, czyli podczas jednego opalania powinna być zużyta nawet jedna tubka kremu
- wyjaśniła Jeziorna.

Dodała, że krem z filtrem należy aplikować co ok. dwie godziny, a także po wyjściu z kąpieli. Preparat powinien zawierać zarówno filtr UVB, jak i UVA.

Jak wskazała lekarka, podczas opalania na plaży promieniowanie słoneczne może być nieco silniejsze, ze względu na piasek i jasne otoczenie, które odbija promienie, a podczas wypoczynku nad wodą zwykle „odsłaniamy się bardziej i na dłużej”.

Zapytana o sposób postępowania przy oparzeniach słonecznych odpowiedziała, że w przypadku oparzeń pierwszego stopnia wystarczające jest schłodzenie letnią wodą lub okładami, a później ewentualne zastosowanie łagodzących preparatów z pantenolem czy alantoiną. Konsultacji z lekarzem i dobrania przeciwzapalnych leków wymagają natomiast oparzenia drugiego stopnia.

PAP/aj