fot. prk24.pl
Piotr Jedliński w „Studiu Bałtyk Koszalin” skomentował ostatnią nadzwyczajną sesję rady miasta, podczas której radni zdecydowali o podwyżce podatków od nieruchomości i środków transportu. 1 stycznia stawki wzrosną o 3,6 proc.

Za przyjęciem uchwały zagłosowało 13 radnych (z klubu Wspólny Koszalin, PiS-u i pięciu z KO). Dziesięć osób było przeciw, a jedna radna wstrzymała się od głosu. Decyzja radnych oznacza, że do przyszłorocznego budżetu z tytułu podatków lokalnych wpłyną dodatkowe trzy miliony złotych.

- 13 radnych z różnych opcji politycznych poparło rozwój miasta, finansowanie sportu dzieci i młodzieży, remont Hali Gwardii oraz budowę dróg i chodników. To jedna z najtrudniejszych kadencji, bo z jednej strony mamy pandemię, a z drugiej - inflację i zmiany zasad finansowania samorządów - powiedział Piotr Jedliński.

Prezydent Koszalina przypomniał, że w mieście są najniższe podatki lokalne w województwie: - Podwyżki dla mieszkańców wyniosą dwa grosze od metra kwadratowego rocznie. Dodał, że dzięki ich podwyżce o 3,6 proc. uda się sfinansować m.in. drugie półrocze działalności klubów sportowych: - Stowarzyszenia, które prowadzą zajęcia dla dzieci i młodzieży, nie będą musiały dwa razy startować w konkursie. Po 18 latach wyremontowany zostanie również parkiet w Hali Gwardii. Część pieniędzy przekażemy na remont chodników i budowę dróg z płyt.

Piotr Jedliński skomentował również wykluczenie z klubu Koalicji Obywatelskiej w radzie miasta Marcina Waszkiewicza, Łukasza Sendlewskiego, Bożeny Kaczmarek, Ryszarda Tarnowskiego i przewodniczącego rady Jana Kuriaty, którzy zagłosowali za zwiększeniem podatków lokalnych. Szef powiatowych struktur PO Tomasz Sobieraj poinformował, że wielokrotnie łamali oni dyscyplinę i niebawem mogą ich spotkać także „partyjne konsekwencje”. - Zarząd koszalińskiej PO podjął uchwałę, w której stanowczo sprzeciwił się podniesieniu podatków lokalnych w mieście i zobowiązał radnych klubu KO do zagłosowania przeciw - powiedział w ubiegłym tygodniu na naszej antenie Sobieraj.

- W przypadku podwyżki podatków udało się uzyskać większość. Mam nadzieję, że z różnymi opcjami politycznymi będę w stanie uzyskać większość, jeśli będą dobre projekty. Współpracuję ze wszystkimi, czuję się prezydentem wszystkich koszalinian, niezależnie od poglądów - powiedział Piotr Jedliński. - Staram się, aby ten styl polityki z Warszawy nie dotarł do miasta. Mieć 19 radnych, a teraz 10? To swego rodzaju sztuka, a do końca kadencji zostały jeszcze ponad dwa lata - dodał.

rozmowa z Piotrem Jedlińskim, prezydentem Koszalina

Kolejnym gościem „Studia Bałtyk Koszalin” był Robert Szank, dyrektor Specjalistycznego Zespołu Gruźlicy i Chorób Płuc w Koszalinie, który podkreślił, że sytuacja epidemiczna w naszym regionie pogarsza się: - Około 20 proc. wykonanych testów daje wynik dodatni, a odsetek ten nie powinien przekraczać 5 proc. To pokazuje, że zakażeń jest dużo więcej niż podaje się w oficjalnych statystykach. Ludzie z lekkimi objawami nie chcą zgłaszać się do lekarza, aby nie być poddanym izolacji lub kwarantannie. To jednak zła postawa, która może mieć tragiczne skutki.

Jak dodał, do Specjalistycznego Zespołu Gruźlicy i Chorób Płuc w Koszalinie trafiają pacjenci, którzy przechorowali Covid-19 i zmagają się z dolegliwościami o podłożu pulmonologicznym: - Jeśli są w gorszym stanie, trafiają na oddział i mogą pozostać na nim przez dłuższy czas. Wymagają bowiem tlenoterapii, są tzw. inwalidami oddechowymi.

Robert Szank przestrzegł, że Covid-19 może „spustoszyć płuca”: - Mamy przypadki, że pacjent przechodził lekko zakażenie. Po kilku miesiącach okazuje się, że pojawiają się komplikacje oddechowe. Płuca wyglądają na totalnie zniszczone. Dlatego apeluję o przestrzeganie obostrzeń - noszenie maseczek i utrzymanie dystansu.

rozmowa z Robertem Szankiem

Robert Bodendorf, prezes Zachodniopomorskiego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców odniósł się natomiast do projektu ustawy, który zakłada, że pracodawca będzie mógł sprawdzić, czy pracownik jest zaszczepiony przeciwko Covid-19. Jeśli pracownik nie przyjął preparatu, to przedsiębiorca będzie mógł zreorganizować mu pracę, na przykład przenieść go do działu, gdzie nie będzie miał styczności z klientami. - Mieliśmy wielokrotnie sytuacje, że przez pracownika zakażonego koronawirusem firmy musiały wstrzymać czasowo działalność, a to niekiedy miało tragiczne skutki. (...) Wszyscy pracodawcy są jak najbardziej za tym projektem. Ta kwestia wymaga jednak dokładniejszego przeanalizowania - powiedział Robert Bodendorf.

rozmowa z Robertem Bodendorfem