fot. www.facebook.com/tostykoszalintensamsmakod40lat
W ostatni czwartek lutego przypada jedno ze świąt nietypowych: Dzień Tosta. Przy tej okazji postanowiliśmy sprawdzić jak mają się kultowe dla koszalinian tosty spod przejścia podziemnego. Niewielki bar przy dworcu PKP istnieje już od ponad 40 lat. Jego założycielem był Ryszard Śmieszek, dziś rodzinny biznes przejął jego syn Mariusz.

- Tata założył bar w 1979 roku i to był prawdziwy strzał w dziesiątkę w tamtych latach - mówi Mariusz Śmieszek, obecny właściciel. - Musiał mieć dwie panie do pomocy. Codziennie ustawiała się po tosty kolejka, rozchodziły się jak świeże bułeczki przez okrągłe dwanaście godzin, przez cały tydzień - wspomina.

Lokal nieprzerwanie prowadził pan Ryszard aż do 2012 roku.
- Od ponad ośmiu lat kontynuuje tradycję Taty. Nie wiele zmieniłem, staram się, żeby wszystko smakowało tak jak 40 lat temu - zapewnia pan Mariusz.

W barze pojawiają się stali klienci, ale przybywają też cały czas nowi.
- Od dziecka przychodziłam tu z rodzicami. Sama też zabieram na tosty każdego, nawet czasami na siłę - śmieje się jedna z klientek.

- Nie da się takich zrobić w domu - wtóruje jej druga koszalinianka.- Nawet jakby człowiek próbował. To są nie tylko najlepsze tosty w Koszalinie, ale nigdzie indziej takich nie ma - podkreśla.

Tosty spod przejścia na ponad trzy lata, okres remontu przejścia podziemnego przy dworcu PKP, przeniosły się na ul. Kaszubską.

- Ja też nadal je jem i będę jadł. Jak nie znudziły mi się przez 40 lat to już chyba nigdy się nie znudzą - stwierdza obecny właściciel. - Nie ma filozofii w ich przygotowaniu: przede wszystkim dobre jakościowo składniki i dużo sera - śmieje się pan Mariusz.

Więcej w materiale Katarzyny Chybowskiej

red./kc

Posłuchaj

materiał Katarzyny Chybowskiej