fot. PAP/EPA/ATEF SAFADI
Radykalna organizacja palestyńska Hamas dokonała w poniedziałek ostrzału rakietowego ze Strefy Gazy w kierunku Izraela po starciach Palestyńczyków z izraelską policją na terenie meczetu Al-Aksa w Jerozolimie, w których rannych zostało kilkaset osób. Chwilę później izraelska armia zaczęła atakować cele militarne Hamasu w Gazie.

Ostrzał rakietowy uruchomił syreny alarmowe w Jerozolimie i okolicach. W mieście było słychać eksplozje. Jedna rakieta spadła na zachodnich obrzeżach miasta, lekko uszkadzając dom i powodując pożar. Armia izraelska podała, że początkowo wystrzelono siedem rakiet, z których jedna została przechwycona, ale ostrzał rakietowy trwa na południu Izraela - informuje agencja AP.

Syreny zawyły krótko po tym, jak radykalna organizacja palestyńska Hamas wyznaczyła Izraelowi termin na usunięcie sił bezpieczeństwa z terenu meczetu Al-Aksa, trzeciego najświętszego miejsca islamu.

Rzecznik wojskowego skrzydła Hamasu, Abu Obeida, przekazał, że atak rakietowy był odpowiedzią na to, co nazwał, izraelskimi „przestępstwami i przemocą” w Jerozolimie. - To jest komunikat, który wróg musi dobrze zrozumieć - oświadczył. Zagroził kolejnymi atakami, jeśli Izrael ponownie wtargnie na teren kompleksu Al-Aksa lub przeprowadzi eksmisje palestyńskich rodzin w jednej z dzielnic Wschodniej Jerozolimy.

Atak nastąpił po tym, jak 305 Palestyńczyków oraz 21 izraelskich policjantów zostało rannych w starciach na terenie meczetu Al-Aksa. To najpoważniejszy wybuch przemocy od początku trwających od kwietnia niepokojów. Według Czerwonego Półksiężyca 228 osób zostało hospitalizowanych. Siedmiu rannych jest w poważnym stanie.

Chwilę po doniesieniach o ataku rakietowym na Izrael rzecznik armii tego kraju poinformował, że izraelskie siły zaczęły atakować cele militarne Hamasu w Strefie Gazy i zmobilizowały więcej żołnierzy do jednostki w Gazie. - Zaczęliśmy przeprowadzać uderzenia na Gazę i (...) mamy na celowniku wysokiego rangą dowódcę Hamasu - powiedział na briefingu rzecznik izraelskiej armii w momencie, gdy Hamas powiadomił o śmierci jednego ze swych dowódców w izraelskim ataku na północy tej palestyńskiej enklawy.

Izraelska armia obwiniła Hamas za ostrzał rakietowy południowej części Izraela ze Strefy Gazy, kontrolowanej przez tę radykalną organizację, i zagroziła jej konsekwencjami. Według izraelskiej armii poniedziałkowy atak rakietowy to „poważna napaść na Izrael”.

Przedstawiciele służby zdrowia w Strefie Gazy, na których powołuje się agencja AP, podali, że dziewięć osób, w tym troje dzieci, zginęło w poniedziałek w wybuchu w północnej części Strefy Gazy. Przyczyna eksplozji nie była od razu znana. Nie jest jasne, czy ludzie na północy Gazy zostali trafieni przez przypadkowy atak rakietowy, czy też zginęli w wyniku izraelskiego odwetu - informuje AP.

Wcześniej Reuters podał, powołując się na palestyńskie media, że siły Izraela przeprowadziły atak rakietowy na północy Strefy Gazy, powodując obrażenia u ludzi. Media związane z Hamasem, cytowane przez AP, podały z kolei, że jeden Palestyńczyk został zabity w wyniku ataku izraelskiego drona, również na północy Strefy Gazy.

PAP/od