fot. YazJazz
16 lutego 1920 roku w okolicach Borowego Młyna doszło do tzw. wojny palikowej. Zbuntowanym Kaszubom udało się przesunąć polską granicę o 10 km na zachód. To jedyny po I wojnie światowej przypadek korekty granicy na korzyść naszego kraju.

Zdarzenia mające miejsce tamtego dnia nazywane są tzw. wojną palikową, bo zebrani Kaszubi nie pozwolili na wbicie palików granicznych. Podjęta przez nich interwencja doprowadziła do przesunięcia 30-kilometrowego odcinka granicy o 10 kilometrów na zachód. Do buntu wezwał Kaszubów proboszcz parafii w Borowym Młynie ksiądz Bernard Gończ.

- Jak policzył ksiądz Gończ, protestowało tutaj tego dnia około tysiąca Kaszubów - mówi Zbigniew Talewski, prezes Fundacji „Naji Gochë”.

Dziś, w tym miejscu znajduje się zorganizowana przez Talewskiego Strażnica Pamięci Gochów i Kaszubów.

Za swoją patriotyczną postawę ksiądz Bernard Gończ zapłacił później życiem w obozie Sachsenhausen. - Został w nim rozstrzelany. Niemcy, naziści chyba nigdy mu nie wybaczyli tego, że w Borowym Młynie przesunął granicę o te kilkanaście kilometrów - uważa ks. Jacek Helman, obecny proboszcz parafii w Borowym Młynie.

Ze względu na pandemię tegoroczne obchody miały skromny charakter. Pod tablicami upamiętniającymi wydarzenia tamtych dni, mieszkańcy zapalili znicze.

pg/kc

Posłuchaj

Zbigniew Talewski, Fundacja Naji Gochë ksiądz Jacek Hellman