fot. pixabay.com
Są osoby, które z własnego wyboru albo przez zrządzenie losu Wigilię i Boże Narodzenie spędzają samotnie. To m.in. żeglarze. Czy w czasie rejsu lub wyprawy w większym gronie jest czas na świąteczną refleksję i miejsce na choinkę? O tym opowiadają Marcin Koc - kołobrzeski żeglarz z Akademii Sportów Wodnych MKSailing.pl oraz Piotr Rozmus - rzecznik Starostwa Powiatowego w Szczecinku, który część swojego życia spędzał na promach.

Marcin Koc powiedział, że praca na statku w święta to wybór, konieczność albo zrządzenie losu: - Niektórzy żeglarze realizują wyprawy dla rekordów albo występują na regatach Vendée Globe. Mimo wszystko technologia pozwala nam spędzić kilka chwil z rodziną. Święta z załogą, często z ludźmi odmiennymi od nas kulturowo, mogą być ciekawym doświadczeniem. Boże Narodzenie obchodziliśmy nawet dwa razy. Choinkę bierze się gdzieś z lądu. Później wiesza się na niej wiele rzeczy związanej z morzem i nie tylko. Mogą znaleźć się na niej przenośnik i trójkąt nawigacyjny, kompas i te tradycyjne ozdoby: bombki czy gwiazdki.

Okres przedświąteczny dla Piotra Rozmusa był najtrudniejszym momentem w pracy: - Mogliśmy na szczęście przyjechać do domu na wigilię. Jednak pierwszego lub drugiego dnia świąt trzeba było być w pracy. Często był sztorm, ale statek wyposażono w systemy, które gwarantowały bezpieczne dopłynięcie do portu. Trudności pojawiały się w drodze powrotnej do domu, ze Świnoujścia do Szczecinka. Warunki jazdy były niekorzystne. Wyruszaliśmy około 17. W domu byłem około 20-21 tylko po to, by połamać się opłatkiem i zjeść kolację. Następnego dnia już wyruszaliśmy do pracy. Teraz bardzo doceniam fakt, że Boże Narodzenie mogę spędzić z rodziną.

Zapraszamy do wysłuchania poniższych rozmów.

kk/ms/rz

Posłuchaj

romowa Mateusza Sienkiewicza z Piotrem Rozmusem rozmowa Krzysztofa Klinkosza z Marcinem Kocem