fot. prk24.pl
Do tragedii doszło w styczniu. Dziś prokuratura postawiła zarzuty babci organizatora pokoju zagadek Małgorzacie W., na którą była zarejestrowana działalność gospodarczą, matce mężczyzny Beacie W., która pomagała w prowadzeniu escape roomu i pracownikowi Radosławowi D.

Wszyscy usłyszeli zarzuty umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci nastolatek. - Śledczy w przypadku każdej osoby opisali działania i czynności, które doprowadziły do tragedii - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

Małgorzata W., Beata W. i Radosław D. odmówili składania wyjaśnień. Wobec mężczyzny sąd zastosował trzymiesięczny areszt, kobiety mają policyjny dozór i zakaz opuszczania kraju. Muszą też wpłacić po 10 tys. złotych poręczenia majątkowego.

Tym samym, prokuratura postawiła w tej sprawie zarzuty już czterem osobom. W areszcie od stycznia siedzi bowiem organizator escape roomu 28-letni Miłosz S. W środę Sąd Apelacyjny w Szczecinie przedłużył ten areszt do końca roku. Miłosz S. ma zarzuty umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci nastolatek. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Tragedia wydarzyła się 4 stycznia. Pięć piętnastoletnich uczennic zatruło się tlenkiem węgla. Ogień miał uniemożliwić pracownikowi escape roomu otwarcie drzwi.

Z ustaleń śledczych wynika, że bezpośrednią przyczyną pożaru było rozszczelnienie butli z gazem. Późniejsza kontrola escape roomu wykazała wiele nieprawidłowości między innymi nie było dróg ewakuacyjnych.

Dziewczęta - uczennice jednej klasy zostały pochowane obok siebie na koszalińskim cmentarzu.

ak/ar

Czytaj więcej