Sąd Apelacyjny w Gdańsku zajmie się odwołaniem od wyroku, który 21 października 2022 r. wydał Sąd Okręgowy w Słupsku wobec trzech byłych pracownic koszalińskiego sądu oskarżonych o przywłaszczenie 577 tys. zł z kasy zapomogowo-pożyczkowej.

Apelacja za pośrednictwem Sądu Okręgowego w Słupsku (woj. pomorskie), który orzekał w sprawie, została w drugiej połowie kwietnia przekazana do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Termin jej rozpoznania nie został jeszcze wyznaczony. Nieprawomocny wyrok wobec trzech byłych pracownic Sądu Okręgowego w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie) zapadł przed słupskim sądem 21 października 2022 r.

Kobiety oskarżone były o przywłaszczenie 577 747,25 zł z kasy zapomogowo-pożyczkowej sądu w okresie od 4 listopada 2003 r. do 20 sierpnia 2018 r. Sędzia Agnieszka Niklas-Bibik uznała główną oskarżoną Jolantę P., byłą zastępczynię głównej księgowej, winną popełnienia zarzucanych jej czynów i skazała ją na 5 lat więzienia. Przy czym sąd wyeliminował jej sprawstwo, co do nierzetelności w rachunkowości i prowadzeniu ksiąg kasy, ponieważ formalnie nie należało to do jej obowiązków.

Ponadto nakazał jej naprawienie wyrządzonej szkody poszczególnym poszkodowanym członkom kasy na łączną kwotę ponad 577 tys. zł. Sąd zakazał także Jolancie P. wykonywania zawodu księgowej przez 3 lata i obciążył ją kosztami procesu. Natomiast emerytowane Bożena U. i Władysława S. zostały uniewinnione.

Pierwsza z nich była przewodniczącą zarządu kasy zapomogowo-pożyczkowej i pracownicą wydziału penitencjarnego sądu, druga członkinią kasy i woźną. Sędzia Niklas-Bibik, przedstawiając ustne motywy wyroku, zaznaczyła, że Jolanta P. była osobą wykształconą w kierunku księgowości i jej sprawstwo "nie budzi żadnych wątpliwości". W ocenie sądu, Jolanta P. wykorzystała zaufanie pracodawców i pracowników. Niezgodnie z prawem działała długo, nie naprawiając wyrządzonej szkody. Natomiast, zdaniem sądu, materiał dowodowy nie dał podstaw, by móc przypisać Władysławie S. i Bożenie U. działanie wspólne i w porozumieniu z Jolantą P. Zaniedbania zarządu kasy ułatwiły, umożliwiły popełnianie przestępstw przez główną oskarżoną, ale, w ocenie sądu, nie jest niemożliwe to, by współoskarżone nie miały świadomości przestępczej działania Jolanty P. Obie "nie miały żadnej wiedzy specjalistycznej, kierunkowego wykształcenia".

Wyrok zakwestionowały obie strony procesu, oskarżyciel oraz obrona głównej oskarżonej. Prokuratura Okręgowa w Koszalinie domagała się uznania wszystkich oskarżonych za winne popełnienia zarzucanych im czynów. Dla Jolanty P. wniosła o karę 6 lat pozbawienia wolności i zakaz wykonywania zawodu księgowej na 3 lata, dla Bożeny U. i Władysławy S. chciała 2 lat więzienia. Wszystkie oskarżone solidarnie miałyby naprawić wyrządzoną szkodę w całości.

Obrońcy poszczególnych oskarżonych wnosili o ich uniewinnienie. Oprócz przywłaszczenia pieniędzy prokuratura w akcie oskarżenia zarzuciła Jolancie P. wytwarzanie dokumentów pozwalających jej na dysponowanie pieniędzmi z kasy zapomogowo-pożyczkowej, fałszowanie wyciągów bankowych i dokumentacji księgowej oraz złamanie ustawy o rachunkowości poprzez nieprowadzenie sprawozdań finansowych. Bożenie U. i Władysławie S. zarzucono działanie wspólnie i w porozumieniu z Jolantą P. przy przywłaszczeniu pieniędzy wpłacanych do kasy przez pracowników sądu i podległych mu jednostek. W ocenie prokuratury, to one powinny sprawować nadzór nad finansami kasy. Ponadto, po upływie trzyletniej kadencji zarządu kasy, nie miały umocowania prawnego do zasiadania w niej.

Nowych wyborów do zarządu kasy nie przeprowadzano. Śledztwo w sprawie przywłaszczenia pieniędzy z kasy zapomogowo-pożyczkowej Sądu Okręgowego w Koszalinie przez trzy lata prowadziła Prokuratura Okręgowa w Koszalinie. Zakończyła je w drugiej połowie 2021 r. Ustalono blisko 100 pokrzywdzonych, byłych bądź obecnych pracowników koszalińskiego sądu okręgowego i poległych jemu jednostek. Sprawa wyszła na jaw w sierpniu 2018 r., bo członkowie kasy nie mogli doczekać się uzyskania pożyczki, a ci, którzy chcieli wycofać swoje wkłady, dowiadywali się, że w kasie nie ma pieniędzy. Kontrolę przeprowadzili prezes i dyrektor sądu. Wówczas szacowano, że z kasy zniknęło co najmniej 285 tys. zł. Jolanta P. została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Bożena U. i Władysława S. były już emerytkami.

pap/jr