fot. arch.prk24

Przed Sądem Okręgowym w Słupsku zakończył się proces adwokat Katarzyny R. oskarżonej m.in. o usiłowanie zabójstwa. Prokuratura chce dla niej kary łącznej 12 lat i 7 miesięcy więzienia. Obrona uniewinnienia od trzech z czterech postawianych kobiecie zarzutów. Sąd nie wyklucza zmiany kwalifikacji prawnej czynów.

Proces rozpoczął się 9 listopada zeszłego roku. Adwokat Katarzyna R. jest oskarżona o usiłowanie zabójstwa w zamiarze ewentualnym Mariusza K., któremu 5 sierpnia 2022 r. w Słupsku przy ul. Lelewela zadała dwa ciosy nożem w szyję i brzuch, a także o spowodowanie lekkich obrażeń u Marcina K., którego ugodziła w pośladek. Odpowiada także za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości i za znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej dwóch policjantów, którzy ją zatrzymali.

Na rozprawę w czwartek 41-latka została doprowadzona z aresztu śledczego.

Sąd, któremu przewodniczy sędzia Agnieszka Niklas-Bibik, dopytał podczas wideokonferencji biegłe z zakresu uzależnień o kilka kwestii dotyczących sporządzonej przez nie opinii. Biegłe wyczerpywały listę świadków, których sąd zamierzał przesłuchać. Strony nie zgłosiły dalszych wniosków dowodowych i wówczas Katarzyna R. zdecydowała się złożyć wyjaśnienia. Nie zrobiła tego przed prokuratorem, co miało znaczący wpływ na to, że śledczym nie udało się ustalić motywu działania oskarżonej.

Prawniczka w czwartek w sądzie powiedziała, że wieczorem 5 sierpnia 2022 r. przyjechała na ul. Lelewela ze Sławkiem K. Podwiozła go tam. Sama miała jechać pod pobliski dom rodziców, ale pijanemu już mężczyźnie dała się namówić na spożywanie alkoholu w samochodzie. W pewnym momencie zaczęli się kłócić. 41-latka nie pamięta o co. On ją uderzył w twarz. Kłótnię musieli usłyszeć pijący obok miejscowi. Było ich kilku. Znała Mariusza K. i Kamila Sz.

- Podeszli do nas i zaczęli się mnie czepiać. Mariusz K. mnie uderzył tak mocno, że upadłam. Tego nie rozumiałam, co im zrobiłam? (…) K. krzyczał, że to jego dzielnica. Mówił, że jestem frajerką, tak określali tych, co pracują i mam wyp… do tych swoich wykształciuchów - mówiła oskarżona.

Wyjaśniała, że gdy leżała, została kopnięta. Wstając poczuła, że ktoś znowu ją uderzył czymś twardym. - Wydaje mi się, że na chwilę straciłam przytomność. Jak zaczęłam dochodzić do siebie, zobaczyłam nad sobą kogoś w kapturze, z siekierą. Według mnie to był Kamil Sz. Chciałam uciec, wsiadłam do samochodu, ale on tą siekierą zaczął uderzać w samochód. Chciałam odjechać, ale ten samochód już nie jechał jak trzeba, uderzyłam we wiatę śmietnikową. Byłam przerażona - relacjonowała w sądzie Katarzyna R.

To wtedy miała sięgnąć po nóż z samochodowego schowka. - Wyskoczyłam, zaczęłam tym nożem machać na prawo i lewo, by ich odstraszyć. Oni dalej się śmiali i drwili ze mnie. W pewnym momencie Mariusz K. do mnie doskoczył, doszło do szarpaniny i wtedy wydaje mi się, że został ugodzony w brzuch. Potem chciał mi ten nóż wyrwać, wykręcił mi rękę i wtedy musiał zostać ugodzony w szyję. Ja nie celowałam. Nie chciałam nikogo skrzywdzić, a tym bardziej zabić - mówiła w sądzie oskarżona.

Zaznaczyła, że wszystko działo się szybko, ona bała się bardzo i chciała się tylko obronić. Widziała, że Mariusz K. upadł, potem wstał i uciekł w stronę boiska. Nie wie, jak raniła Marcina K., którego wcześniej nie znała.

- Wydaje mi się, że chciał odciągnąć Kamila Sz. i dostał - wskazała Katarzyna R.

Podjęła kolejną próbę ucieczki samochodem i wtedy, jak przekazała w sądzie, uderzyła nim w płot. Kamil Sz. miał biec za nią z siekierą, powybijać wszystkie szyby w samochodzie.

- Potem już nie pamiętam niczego. (…) O swoim zachowaniu wobec funkcjonariuszy dowiedziałam się oglądając nagranie z kamer nasobnych. (…) Bardzo żałuję i przepraszam funkcjonariuszy za swoje zachowanie. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, co mówię i robię. Jest mi wstyd, że naraziłam na dobre imię wszystkich członków wymiaru sprawiedliwości. Jestem wściekła na siebie, że sięgnęłam po alkohol (…). Nie mogę sobie wybaczyć, że naraziłam syna na rozłąkę i na wstyd przed kolegami. Mam ogromne poczucie winy - mówiła przez łzy oskarżona.

Jawność pozostałych wyjaśnień, w których oskarżona odnosiła się do sytuacji rodzinnej, została wyłączona.

Prokurator Prokuratury Okręgowej w Toruniu Arkadiusz Wolski w mowie końcowej wniósł o uznanie oskarżonej za winną zarzucanych jej czynów. Zażądał łącznej kary 12 lat i 7 miesięcy pozbawienia wolności, orzeczenia środka zapobiegawczego w postaci terapii uzależnień, kwoty 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Fundusz Pomocy Postpenitencjarnej, orzeczenia zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym na 4 lata oraz zasądzenia kosztów procesu i opłaty.

W ocenie prokuratora materiał dowodowy wskazuje, że narzędziem przestępstwa był nóż, oskarżona zadała ciosy z dość znaczną siłą w newralgiczne narządy. Długość noża pozwoliłaby przebić szyję na wylot. Jest także bezpośredni świadek Natalia K., żona pokrzywdzonego Marcina K.

Zdaniem prokuratora 5 sierpnia 2022 r. nie doszło do bójki, i nie można brać pod uwagę obrony koniecznej. - Katarzyna R. nie była ofiarą zamachu. Nie zweryfikujemy linii obrony oskarżonej, bo Sławomir K. nie żyje, nie był przesłuchiwany - mówił prok. Wolski.

Trzech obrońców Katarzyny R. zażądało uniewinnienia oskarżonej od trzech zarzutów, w tym przestępstwa usiłowania zabójstwa. Nie kwestionowali tylko popełnienia czynu przeciwko policjantom. Prosili jednak o jak najłagodniejszy wymiar kary.

W ocenie obrony „oskarżenie opiera się na hipotezach i domniemaniach”. Natalia K. kilkakrotnie zmieniała zeznania. Tak naprawę to zdarzenie miała widzieć jej córka, ale ona też nie widziała zadawanego ciosu Mariuszowi K. Wszyscy świadkowie w chwili zdarzenia byli pod wpływem alkoholu. W sądzie umniejszali rolę Mariusza K.

Według obrony wyjaśnienia Katarzyny R. „są spójne i logiczne”. - Obrona jest skuteczna tylko wtedy, gdy jest silniejsza niż atak. Ona działała w obronie koniecznej, to ona jest ofiarą. W mojej ocenie nie ma dowodów na to, by przypisać Katarzynie R. zamiar usiłowania zabójstwa. Mariusz K. upadł, gdyby chciała go zabić, wtedy zadałaby mu ciosy. A tak się nie stało - mówił adw. Marcin Malinowski.

Przewodnicząca składu orzekającego sędzia Niklas-Bibik po wysłuchaniu mów końcowych i krótkiej przerwie wznowiła na chwilę przewód sądowy, by pouczyć strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej zarzucanych oskarżonej czynów. Niewykluczone, że Katarzyna R. będzie odpowiadać za udział w bójce z użyciem noża, a jazda po pijanemu uznana zostanie za działanie w stanie wyższej konieczności.

Wyrok zostanie ogłoszony 16 kwietnia.

PAP/zas