- Jeszcze w czwartek, kiedy miałem tylko informację, że (w Odrze – PAP) może być to tak zwany metyzylen,
związek chemiczny, bardzo toksyczny, szkodliwy dla życia ryb, sprawa
była prostsza, jeżeli chodzi o diagnozę, dlaczego ryby sną" - przyznał w rozmowie z PAP prof. Tański. Dodatkowo podkreślił, że "zachowanie
ryb mogło wskazywać, że to jest właśnie ten środek". - Ryby w sposób
charakterystyczny reagowały tak, jak po podaniu trucizn z rodzaju neurotoksyn. Najpierw były zaniepokojone, później podpływały do powierzchni i w konsekwencji ginęły - wyjaśnił.
Profesor przyznał, że informacja pochodząca z Niemiec, jakoby w wodzie pobranej z Odry wykryto rtęć "wprowadziła
pewne zamieszanie". - Mam nadzieję, że rtęci nie będzie, bo jest ona
jeszcze gorszym związkiem deponującym się w dnie na wiele lat - zaznaczył.
Naukowiec
wskazał, że obecnie ryby sną masowo niemal na całej linii Odry. - Serce
pęka, kiedy widzę te tony ryb, a niektóre z nich mają po 20 lat, np.
duże sumy, ponad 10-letnie sandacze o długości jednego metra, ogromne
szczupaki, leszcze, brzany, niezauważane przez nas gatunki niezmiernie
istotne dla ekosystemu, niedoceniane przez wędkarzy, małe ryby, które są
indykatorami, to wszystko zginęło, ponadto zginęła ogromna masa bezkręgowców - powiedział. Profesor zwrócił uwagę, że metyzylen działa toksycznie, a zatem może dochodzić do kumulowania się go w rybach. - Oznacza to, że część ryb, która przeżyje może mieć w sobie toksyczne związki. Metyzylen może deponować się również w środowisku naturalnym i to jest tragiczna wiadomość – podkreślił.
Prof. Adam Tański zwrócił uwagę, że metyzylen
działa także na dafnie. - Należy więc przypuszczać, że ginie również
plankton, giną zapewne małże, ślimaki. Tego nie wyławiamy, to będą tony
materii organicznej, białka rozkładającego się. Jeżeli nie uda się nam tego wyłowić, czeka nas wtórne zatrucie" - ocenił. Naukowiec Przypomniał, "że ekosystemy rzeczne są to bardzo skomplikowane połączenia łańcuchów troficznych (pokarmowych - PAP)
nie tylko organizmów wodnych, ale i tych, które przylegają do
środowiska wodnego. -W przypadku mniejszego rozregulowania łańcucha
troficznego są zauważalne zmiany, a teraz zabraknie nam kilka poziomów,
co przełoży się na kompletne zaburzenie funkcjonowania. Oby tak się nie
stało, ale - jak widzę - to, co się stało, ma właśnie takie objawy - dodał.
-
Jeszcze kilka dni temu, kiedy zaczynało się to wszystko, myślałem, że
dopływy dużych rzek rozcieńczą tę toksynę w Odrze na tyle, że ryby będą
chorowały, ale nie będą snęły. Jednak myliłem się. Stężenie toksykanta
– ostatecznie nie wiemy z pewnością, jakiego – jest tak duże, że ryby
nadal sną nawet na wysokości Widuchowej, gdzie wody w Odrze jest już
naprawdę dużo. Gdyby byłoby to punktowe zanieczyszczenie mielibyśmy do czynienia z nim na przykład na Śląsku, a fala nie dochodziłaby do Pomorza Zachodniego przez prawie 500 km rzeki - ocenił profesor.
Naukowiec
Zaapelował, żeby wszystkie osoby, które angażują się w pomoc, pamiętały
o tym, że bez względu na to, jaka to jest toksyna, może być ona
szkodliwa dla ludzi. - Wszelkie prace powinniśmy wykonywać pod nadzorem,
żeby ktoś sam nie wchodził do wody. Przede wszystkim trzeba być
zabezpieczonym w długie rękawice, okulary i maseczkę, bo nie wiadomo, co
to jest – przestrzegł.
PAP
Prof. Adam Tański: kompletne zaburzenie funkcjonowania ekosystemu Odry potrwa dziesięciolecia
fot. PAP/Lech Muszyński
Kompletne zaburzenie funkcjonowania ekosystemu Odry w wyniku zatrucia substancją toksyczną potrwa dziesięciolecia - ocenił profesor w Katedrze Hydrobiologii, Ichtiologii i Biotechnologii Rozrodu w Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie Adam Tański.