fot. prk24.pl
Japoński pomocnik reprezentował barwy Gwardii Koszalin w sezonie 2012/2013. W jego trakcie przeniósł się do ekstraklasowej Pogoni Szczecin, w której występował przez kolejne 2,5 roku. Co zatem zmieniło się u Taku Murayamy? Czym się dziś zajmuje? Przeczytajcie sami.

Radosław Zmudziński: W Polsce był pan ostatnio pięc lat temu. Czym się pan teraz zajmuje? Wiem, że w zeszłym sezonie reprezentował pan barwy izraelskiego drugoligowca Hapoel Akka.

Takuya Murayama: Zrezygnowałem z gry w Izraelu z powodu pandemii i wróciłem do Japonii. Teraz prowadzę własną akademię i trenuję młodzież. Próbuję wyszukać największe talenty w Japonii, by dać im szansę na profesjonalną grę w Europie. Gdybym otrzymał propozycję, to oczywiście skorzystałbym z niej i wróciłbym na murawę.

Zastanawiam się, w jakiej jest pan kondycji, bo roczna przerwa w profesjonalnym futbolu jednak robi swoje.

Moja forma jest w porządku. Wystarczy spojrzeć  na moją twarz. Gruby nie jestem (śmiech). Mimo że otacza nas Covid-19 i sytuacja jest trudna, to staram się być cały czas aktywny oraz szukać nowych możliwości rozwoju.

Jaka jest sytuacja epidemiczna w Japonii? Czy przyjął pan szczepionkę?

Rozpoczęliśmy szczepienia przeciw Covid-19. Zakażeni trafiają do szpitali. Czekam na przyjęcie preparatu. Nie ma na razie lockdownu, ale ludzie się boją wyjść na zakupy czy do restauracji. Gdy tylko możliwe, staramy się zostać w domu, bo tu czujemy się bezpieczni. Wychodzimy jedynie, by kupić jedzenie.

Cofnijmy się w czasie. Zawodnikiem Gwardii Koszalin był pan w sezonie 2012/2013. Później przenosiny do Pogoni Szczecin. Jak to się stało, że trafił pan do Polski?

To długa historia. Po ukończeniu szkoły podpisałem kontrakt z zespołem z drugiej ligi japońskiej. Po okresie przygotowawczym zmienił się jednak sztab i dyrektor sportowy, dosłownie najważniejsze osoby w klubie odeszły. Przyszli nowi ludzie. Powiedzieli, że nie jestem już potrzebny w zespole i rozwiązano ze mną kontrakt. Straciłem szansę na rozwój kariery. Zastanawiałem się, co zrobić. Miałem przyjaciela w Europie, który dał mi numer telefonu do jednego z agentów. Następnie zostałem zaproszony na testy do Gwardii Koszalin.

I jakie są wspomnienia z Koszalina?

Wspaniałe. Grałem w wielu krajach, m.in. w Serbii, Tajlandii, ale to w Polsce zaczęła się moja profesjonalna kariera. Stadion nie był może jak te z ekstraklasy, ale atmosfera na trybunach oraz doping kibiców były niesamowite. Kiedy graliśmy z Kotwicą, zawsze przychodziło wielu fanów. Poznałem wiele ciekawych osób. Chłopaki z zespołu zawsze mi pomagały. Do dzisiaj mam z niektórymi kontakt.

Język polski sprawiał problemy...

Kiedy przychodziłem do Gwardii, niewielu zawodników znało angielski, a i tak woleli mówić w języku polskim, więc miałem problemy z porozumiewaniem się. To był trudny czas. Dodatkowo nie byłem silny fizycznie, a tego wymagano od trzecioligowych piłkarzy. Ale później wszystko się ułożyło. Koledzy z drużyny zaakceptowali mnie, szanowali oraz wspierali, a mnie coraz bardziej odpowiadała gra na tym poziomie.

Czy pamięta pan jakieś słowa w języku polskim?

„Dzień dobry”, „jak się masz?”, „mordeczko”, „Japończyk”, „super-Japończyk”. Naprawdę podobała mi się Polska. Mam nadzieję, że wrócę kiedyś do Koszalina czy Szczecina. 

W Pogoni występował pan z powodzeniem. W ekstraklasie strzelił pan dziewięć goli i zanotował pięć asyst w 79 meczach. W mojej pamięci utkwiła piękna bramka w meczu z Piastem. Strzał z 16 metrów w samo okienko.

Zagrałem od pierwszych minut. To było wyjątkowe spotkanie, bo strzeliłem gola i zanotowałem asystę.

Przeciwko któremu klubowi grało się najtrudniej?

Każdy mecz przeciwko Legii był wyjątkowy. Stadion wypełniony po brzegi, zresztą pamiętam, że fani Pogoni i Legii lubili się w tamtym czasie. Dodatkowo ten „Sen o Warszawie”. Także spotkania przeciwko Lechowi Poznań wzbudzały emocje. Udało nam się u siebie pokonać Kolejorza aż 5:1. No i oczywiście derby z Kotwicą. Już tydzień przed meczem panowała ta specyficzna atmosfera. Mówiono „musisz walczyć, bo przed nami ważny mecz”.

Śledzi pan poczynania Gwardii w trzeciej lidze??

Wyniki sprawdzam na Facebooku. Moje serce, mimo że jestem z Japonii, bije dla Koszalina. Wiem, że Gwardia jest w trudnej sytuacji i gdybym mógł, to pomógłbym zespołowi. No i oczywiście składam najlepsze życzenia dla klubu z okazji 75-lecia!

Posłuchaj

rozmowa Radosława Zmudzińskiego z Takuyą Murayamą