fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Na sobotnim proteście w Moskwie w obronie aresztowanego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego policja zatrzymała dotąd 300 osób - podał portal OWD-Info, monitorujący zatrzymania w Rosji. Ogółem na demonstracjach w całym kraju liczba zatrzymanych przekroczyła 1000.

W Moskwie wielotysięczna demonstracja wciąż trwa, jednak policja usunęła protestujących z placu Puszkina, gdzie akcja się rozpoczęła. Policjanci użyli pałek, a pod ciosy funkcjonariuszy trafiają również dziennikarze. Niezależna „Nowaja Gazieta” podała, że ucierpiały jej dwie dziennikarki, a korespondentka państwowej agencji RIA Nowosti otrzymała cios w twarz.

Na placu Puszkina policjanci bili po rękach i twarzach tych, którzy próbowali pomóc zatrzymanym.

Dwie godziny po rozpoczęciu demonstracji doszło do pierwszych starć protestujących z policją; uczestniczyła w nich grupa kilkudziesięciu osób. W kierunku policji poleciała zapalona raca, ktoś rzucił w funkcjonariuszy książką „1984” George'a Orwella. Inni protestujący nie zgadzali się z tym, skandując: „Pokojowy protest!”, „Nie rzucajcie!”.

„Nowaja Gazieta” poinformowała, że grupa młodych mężczyzn pobiła policjanta.

Gęsty tłum przemieszcza się teraz ulicą Twerską w centrum Moskwy. Ludzie skandują: „Wolność dla Aleksieja Nawalnego!”, „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!”.

Policja zablokowała sąsiadujące z Twerską zaułki. Zamknięte zostały przejścia podziemne prowadzące w kierunku Kremla.

PAP/kc