fot. pixabay.com
Posiadanie dzieci to dla banku poważne obciążenie. I nie chodzi tu wcale o działania depopulacyjne, ale o zwykłą, biznesową kalkulację. Bank zakłada – i to całkiem słusznie – że posiadanie dzieci zmniejsza naszą zdolność kredytową. Zasada ta dotyczy wszystkich rodzajów kredytów, w tym rzecz jasna zobowiązań gotówkowych. Trzeba przyznać, że choć kryteria ich przyznawania są z reguły dość liberalne, to jednak dla rodzin są one pewnym obciążeniem.

Posiadanie dzieci to dla banku poważne obciążenie. I nie chodzi tu wcale o działania depopulacyjne, ale o zwykłą, biznesową kalkulację. Bank zakłada - i to całkiem słusznie - że posiadanie dzieci zmniejsza naszą zdolność kredytową. Zasada ta dotyczy wszystkich rodzajów kredytów, w tym rzecz jasna zobowiązań gotówkowych. Trzeba przyznać, że choć kryteria ich przyznawania są z reguły dość liberalne, to jednak dla rodzin są one pewnym obciążeniem.


Ile kosztuje dziecko?
Obniżenie zdolności kredytowej u rodzin z dziećmi wcale nie jest wymysłem banku, lecz matematyczną kalkulacją, która wynika bezpośrednio z analiz przeprowadzonych przez bank. Zgodnie z przyjętymi wskaźnikami, dziecko uszczupla nasz miesięczny budżet o około 200 - 700 złotych. Fakt, wartość ta jest dość nieprecyzyjna, ale zależy ona od wielu różnych czynników, w tym: miesięcznych przychodów gospodarstwa domowego, których wartość określa poziom życia rodziny i przekłada się na wysokość wydatków ponoszonych z tytułu ich utrzymania.
Należy przy tym pamiętać, że większość banków nie bierze pod uwagę wielu innych kosztów, w tym wydatków poniesionych z tytułu wydarzeń kulturalnych, rozrywki itd. Najczęściej skupiają się one wyłącznie na wydatkach żywieniowych i zakupie ewentualnych leków.

Jak oszukać bank?
Ukrywanie posiadania dzieci, to jeden z najczęstszych sposobów na wyłudzanie kredytu gotówkowego (i nie tylko). Rodzice uważają bowiem, że bank nie ma narzędzi, by sprawdzać czy kredytobiorca faktycznie ma tyle dzieci, ile wpisał we wniosku. W praktyce jednak, bank - choć w ograniczonym stopniu - może to sprawdzić. Stawka jest duża, ponieważ w przypadku wykrycia oszustwa, bank wpisze nieuczciwego kredytobiorcę do specjalnego rejestru, w którym znajdują się osoby, nie mogące zaciągnąć żadnych zobowiązań finansowych. Jak zatem bank może to sprawdzić? Bardzo popularną metodą stosowaną przez analityków, jest... przeglądanie profili w mediach społecznościowych. Jeśli kredytobiorca lubi się chwalić swoją rodziną, to analityk może dojść do wniosku, że oszukał on bank podczas składania wniosku.
Trzeba też pamiętać, że wina kredytobiorcy nie ogranicza się do czasu spłaty kredytu. Przy założeniu, że kredyt gotówkowy jest spłacany terminowo (pomijamy utratę przychodów i inne czynniki ryzyka), nawet po jego spłacie, bank ma prawo oskarżyć kredytobiorcę o oszustwo. Jakie mogą być jego konsekwencje? Wszystko zależy od interpretacji przepisów i innych okoliczności. Według obowiązujących zapisów kodeksu karnego, nieuczciwy kredytobiorca może zostać ukarany ograniczeniem wolności na okres od 3 miesięcy do 5 lat. W praktyce bank rzadko wnioskuje o tak dużą karę, o ile rzecz jasna kredyt został terminowo spłacony. Doniesienie na prokuraturę będzie miało miejsce wówczas, gdy spłata - z jakichkolwiek powodów - okaże się niemożliwa.

Dzieci nie są takie złe
Czy to oznacza, że posiadanie dzieci od strony kredytowej w ogóle się nie opłaca? W rzeczywistości kwestia ta jest znacznie bardziej złożona. Dlaczego?
Rodzice są traktowani przez bank jako osoby znacznie stateczniejsze pod względem finansowym. Uważa się - zresztą całkiem słusznie, że osoby posiadające dzieci, staję się bardziej odpowiedzialni. Dzięki temu są oni znacznie bardziej skłonni do tego, by dbać o finansowe swojej rodziny (również pod kątem dążenia do awansu).
Banki traktują rodziny jako stabilniejsze... źródło przychodu. Uważa się, że rodziny terminowo spłacają swoje zobowiązania, gdyż zależy im na bezpieczeństwie swoich dzieci i posiadanych aktywów.
Powyższe dwa punkty oznaczają, że rodzice wnioskujący o kredyt, mogą liczyć na dodatkowe punkty w scoringu BIK. Niestety, jest ich stosunkowo mało. Owszem, przydadzą się one osobom, które posiadają w miarę wysoką zdolność kredytową, ale nie sprawdzą się one u osób, które takiej zdolności nie mają. Skutkiem tego, korzyści wynikające z posiadania dzieci, są - od strony kredytowej -w mniejsze, niż związane z tym obciążenia.

Dzieci w czasie kryzysu
Obecna sytuacja finansowa, gospodarcza i pandemiczna, również nie sprzyja rodzicom. Jeśli uzyskują oni dochód z tytułu stosunku pracy i - w miarę możliwości - chcą dodatkowo dorabiać np. w oparciu o umowę o dzieło, do zdolności kredytowej (w większości banków) będą wliczane wyłącznie dochody z umowy o pracę (zwłaszcza na czas nieokreślony). Znaczna część banków uniemożliwia kredytobiorcom wliczanie do zdolności umów o dzieło, gdyż z natury traktowane są one jako niepewne i mało przewidywalne.

Kilka słów podsumowania
Posiadanie dzieci nie opłaca się kredytobiorcom. Nawet, jeśli niektóre banki honorują świadczenia socjalne (np. 500+), to i tak są one traktowane - całkiem zresztą słusznie - jako świadczenia tymczasowe. Oznacza to, że rodzice (zwłaszcza kilku dzieci), raczej nie mają co liczyć, na możliwość zaciągnięcia wysokiego kredytu. Dotyczy to nawet tych osób, które uzyskują dochody z umów cywilnoprawnych.