fot. pixabay.com
Powiatowy Inspektor Sanitarny w Koszalinie, po ponownym rozpatrzeniu sprawy, uznał, że doszło znikomego naruszenia prawa i fryzjerka nie zapłaci kary w wysokości dziesięciu tysięcy złotych.
W skrócie
  • Fryzjerka nie zapłaci dziesięciu tysięcy złotych za złamanie lockdownu w kwietniu ubiegłego roku.
  • Policjanci nakryli kobietę, gdy strzygła jednego z klientów. Drugi czekał na usługę.
  • Powiatowy Inspektor Sanitarny w Koszalinie stwierdził, że doszło znikomego naruszenia prawa.

W kwietniu ubiegłego roku właścicielka jednego z zakładów fryzjerskich w Koszalinie przyjmowała klientów mimo zakazu wprowadzonego przez rząd w związku z pandemią. Policjanci nakryli ją, gdy strzygła jednego z klientów, a drugi czekał na usługę. Kobieta zwróciła się z prośbą o interwencję do Adama Abramowicza, rzecznika małych i średnich przedsiębiorców.

Uznał on, że wątpliwości budziło wydanie decyzji o nałożeniu wysokiej kary pieniężnej za rzekome naruszenie ograniczeń, nakazów i zakazów bez dopuszczenia strony do postępowania i złożenia wyjaśnień. Twierdził, że sanepid oparł decyzję tylko na policyjnej notatce, z której nie wynikało, że kobieta prowadziła działalność gospodarczą. Podkreślił również, że nie udowodniono, iż usługa została wykonana i opłacona.

Po interwencji Adama Abramowicza, Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Szczecinie uchylił decyzję Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Koszalinie o nałożeniu kary na kobietę za naruszenie przepisów w czasie epidemii, gdy zakłady fryzjerskie były zamknięte i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.

red./ak/rz

Czytaj więcej

Posłuchaj

Adam Abramowicz, rzecznik MŚP