fot. Marcin Aleksandrowicz/facebook.com/parseta
Rozpoczął się sezon połowu troci w Słupi i rzekach regionu. Możemy jednak zapomnieć o obrazkach sprzed kilkunastu lat, kiedy nad rzeką były setki wędkarzy. Ryb jest bardzo mało, a łapane sztuki są chore.

Kilkanaście lat temu Słupia była bogata w tę słynną rybę. Teraz wędkarze odchodzą z niczym, maksymalnie z kilkoma chorymi sztukami troci.

Z naszych obserwacji wynika, że migracje ryb znacznie osłabły. Pojawiają się pojedyncze ryby, trocie potarłowe, które nie są znaczącym trofeum wędkarskim. Dodatkowo są chore i wychudzone. Jednak nadzieją napawa, że widzieliśmy pierwsze, spływające z morza Srebrniaki - ryby wpływające do rzek bezpośrednio z Bałtyku. Są to okazy najbardziej poszukiwane przez wędkarzy. Marcin Miller, kierownik Parku Krajobrazowego „Dolina Słupi”

Problem zanikającej populacji troci dostrzegają amatorzy łowienia w Słupi.

- Na przestrzeni kilkunastu lat, z każdym sezonem ryb jest coraz mniej. Niestety złowione sztuki są owrzodzone. Łapanie troci nie jest już taką wędkarską przygodą, jak w latach 90. - stwierdził pan Bartek, wędkarz z 40-letnim stażem.

- Od 5 lat nie złapałem troci. W Słupi nie ma już prawie tej ryby, nawet jak ktoś jakimś cudem złapie jakiś okaz, to jest on chory, biały, plamisty - żalił się naszemu reporterowi inny wędkarz.

Marcin Miller z „Doliny Słupi” twierdzi, że wpływ na zmniejszającą się liczbę troci mają zmiany klimatyczne oraz pojawienie się na masową skalę wrzodziejącej martwicy skóry ryb łososiowatych (UDN).

Więcej w materiale Sebastiana Ferensa.

sf/mt

Posłuchaj

materiał Sebastiana Ferensa, Materiał Sebastiana Ferensa