fot. prk24.pl
Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach, na zlecenie koszalińskiego urzędu miasta, przygotował ankietę dotyczącą rozszerzenia granic administracyjnych Koszalina. Pyta w niej mieszkańców Konikowa (gm. Świeszyno), Starych Bielic (gm. Biesiekierz), Kretomina (gm. Manowo), Skwierzynki, Kędzierzyna i Gorzebądza (gm. Sianów) o to, czy chcieliby w niedalekiej przyszłości dokonać administracyjnej przeprowadzki. Władze czterech gmin są oburzone i zapowiadają stanowczy opór.

W ostatnich dniach do samorządów trafiły ankiety opracowane przez pracowników naukowych katowickiej uczelni. Są elementem konsultacji społecznych i pierwszym krokiem do przejęcia sołectw ościennych gmin.

- Rzeczywiście, zleciliśmy opracowanie raportu, który ma odpowiedzieć na pytanie, czy takie działania są w ogóle zasadne. W prowadzonej ankiecie mieszkańcy okolicznych miejscowości mogą wykazać, czego oczekują i czy miasto jest w stanie w ogóle spełnić te oczekiwania. Zbadane zostanie także to, czy mieszkańcy Koszalina chcą poszerzenia granic - wyjaśnia Tomasz Czuczak, sekretarz miasta Koszalina.

Jego zdaniem, niezależnie od wyników, przeprowadzenie ankiety ma sens: - Powstanie naukowej analizy umożliwi merytoryczną dyskusję. Nawet jeżeli nie dojdzie do żadnych przyszłych ruchów, to ten materiał przyda nam się przy pracach w ramach tzw. zintegrowanych inwestycji terytorialnych, aby wykazać, jakie są powiązania Koszalina z sąsiednimi gminami.

Przedstawiciele koszalińskiego ratusza uważają też, że ewentualne włączenie sołectw z ościennych gmin pozwoli na prowadzenie spójnej polityki rozwoju i zagospodarowania przestrzennego. - W tych miejscowościach mieszkają przecież w dużej mierze niedawni mieszkańcy Koszalina, którzy nadal jedną nogą są w mieście i swoje oczekiwania dotyczące np. jakości kształcenia czy komunikacji publicznej kierują głównie do jego władz. (…) Skwierzynka jest na przykład całkowicie oderwana od Sianowa. Nie widzę żadnych połączeń między nimi. Bez Koszalina ta jednostka administracyjna nie jest w stanie funkcjonować. Podobnie jest z Kretominem, które z trzech stron jest „otoczone” przez Koszalin. To pokazuje zasadność tych działań - przekonuje Tomasz Czuczak.

„To skok na kasę”

Pomysł władz Koszalina wywołał konsternację wśród samorządowców zarówno z gmin, których dotyczy ankieta, jak i pozostałych z powiatu koszalińskiego.

- To skok na kasę. Koszalin od kilku lat jest bowiem w bardzo trudnej sytuacji finansowej, a takie gminy jak Świeszyno, Biesiekierz czy Sianów radzą sobie dość dobrze. To do nich przeprowadzili się ludzie dość zamożni i tutaj płacą duży PIT. Teraz ten podatek miałby wrócić do Koszalina i poprawić sytuację finansową miasta - uważa Maciej Berlicki, burmistrz Sianowa. - Koszalin nie poradził sobie z Łabuszem i Jamnem, które przejął kilka lat temu. Znam trochę osób, które tam mieszkają i są niezadowolone z tego, że są w granicach administracyjnych miasta. Po co więc mówić o przejęciu kolejnych miejscowości? - dodaje.

Jeszcze ostrzej wypowiada się Andrzej Leśniewicz, wójt gminy Biesiekierz: - To dla nas po prostu szok, że silniejszy partner - bez konsultacji - próbuje zagarnąć i zubożyć gminę ościenną, z którą łączy go przecież wiele płaszczyzn współpracy. Przygotowana ankieta jest tendencyjna, bo pierwsze dwa pytania powodują, że pozostałe są bez sensu. Ktoś chciał ją wykorzystać w niecny sposób.

Jego zastępca Tomasz Hołowaty dodaje: - To, że jesteśmy zbulwersowani, to mało powiedziane. Z Koszalinem tworzymy partnerstwo „zintegrowane inwestycje terytorialne”. Jesteśmy też członkami innych stowarzyszeń. Nagle partner partnerowi chce zabrać część ziemi?! (…) Nie możemy cofać się do rozwiązań średniowiecznych, gdy silniejszy najeżdżał słabszego i zabierał co chciał. (…) Stare Bielice to sołectwo, w które bardzo dużo zainwestowaliśmy. Rozwój Koszalina nie powinien polegać na zabieraniu innym, a na postawieniu na innowacyjną gospodarkę, dobrą ofertę kulturalną i oświatową.

Koncepcja władz Koszalina dotarła już do starostwa powiatowego i tu także nie została przyjęta przychylnie.

- To przedziwne działanie koszalińskiego samorządu. Rozmawiałem już z włodarzami gmin z powiatu i są oni zszokowani. Mówią, że jak nie wiadomo o co chodzi, to zapewne chodzi o pieniądze, a nie o rozwój tych miejscowości czy dobro ich mieszkańców - mówi Tomasz Tesmer, wicestarosta koszaliński.

Gminy mówią „nie”

Co dalej z ideą poszerzenie granic administracyjnych Koszalina? Procedurę opisuje Tomasz Czuczak, zastrzegając przy tym, że żadna formalna decyzja jeszcze nie zapadła: - Ta procedura jest uregulowana prawnie. Proces inicjuje uchwała rady gminy, która chce zmienić granice administracyjne. Po jej podjęciu następuje powiadomienie wszystkich zainteresowanych samorządów. To czas na przeprowadzenie szerokich konsultacji zarówno w gminie, która inicjuje dane zmiany, jak i w każdym samorządzie, którego ewentualna zmiana dotyczy. Po trzech miesiącach wnioski z konsultacji wpływają do gminy, która zainicjowała taki proces i to ona decyduje, czy wystąpi z wnioskiem do MSWiA o zmianę granic administracyjnych. Mieliśmy już takie przypadki w regionie. Na przykład, w ostatnich latach gmina Sianów próbowała przyłączyć Łazy.

Maciej Berlicki odpowiada, że wprawdzie dokumenty z ankietą w tej sprawie dotarły do jego urzędu, ale nie zamierza on angażować w to mieszkańców gminy Sianów: - Te dokumenty zostaną odłożone na półkę w naszym urzędzie. Nie planujemy nic z nimi robić. Jeżeli większość mieszkańców Skwierzynki, Kędzierzyna czy Gorzebądza wyszłaby z inicjatywą przyłączenia do Koszalina, musielibyśmy to uszanować, bo to oni są najważniejsi. Ale w takich przypadku skupiamy się na pracy, której mamy dużo. Widocznie w Koszalinie jest ktoś, kto nie ma co robić i zajmuje się takimi rzeczami. (…) Z Koszalinem współpracujemy w ramach ZIT-u i ta współpraca nie opiera się na tym, że silny robi co chce, a słabszy - to, co chce silny. Jest partnerska współpraca i taka powinna zostać.

Andrzej Leśniewicz zapowiada natomiast bardziej stanowcze działania: - Wkrótce radni gminy przygotują wspólne stanowisko zdecydowanie sprzeciwiające się takim zakusom Koszalina. Opracowywane jest także stanowisko wszystkich gmin powiatu koszalińskiego w tej sprawie. Naprawdę jest to dla nas sytuacja bulwersująca, nie do przyjęcia. Nie ten sposób, nie te metody!

Raport o przyłączeniu sołectw czterech gmin do Koszalina ma być gotowy w grudniu. Jego opracowanie będzie kosztować 20 tysięcy złotych.

sk/ar