fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
W piątek wszyscy posłowie Solidarnej Polski, w tym minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, zagłosowali przeciw noweli ustawy o ochronie zwierząt. 15 posłów Porozumienia wstrzymało się od głosu, 2 było przeciw. Przeciwko noweli opowiedział się też m.in. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski (PiS). To zrodziło pytania o jedność obozu Zjednoczonej Prawicy, szczególnie przed planowaną rekonstrukcją rządu.

W głosowaniu nad nowelą ustawy o ochronie zwierząt, która m.in. zakazuje hodowli zwierząt na futra i wprowadza ograniczenia uboju rytualnego przeciw noweli zagłosowało 38 posłów klubu PiS.

W piątek wczesnym popołudniem prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydował o zawieszeniu w prawach członka partii 14 posłów PiS: ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, Henryka Kowalczyka, Lecha Kołakowskiego, Katarzynę Czocharą, Zbigniewa Dolatę, Teresę Glenc, Agnieszkę Górską, Teresę Hałas, Jerzego Małeckiego, Krzysztofa Szulowskiego, Piotra Uścińskiego, Marka Wesołego, Bartłomieja Wróblewskiego oraz Sławomira Zawiślaka.

Wcześniej szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Podkreślił, że z głosowania koalicjantów trzeba wyciągnąć konsekwencje: - Obecnie koalicja Zjednoczonej Prawicy praktycznie nie istnieje, choć jeszcze wiele może się zdarzyć. W poniedziałek zbierze się kierownictwo PiS, by ustalić działania na najbliższe dni.

Terlecki powiedział w piątek rano dziennikarzom w Sejmie, że prowadzone od dwóch tygodni "mozolne rozmowy", które miały doprowadzić do rekonstrukcji rządu załamały się po głosowaniach ws. ustawy, na której PiS zależało. - Nasi koalicjanci bądź głosowali przeciw, bądź się wstrzymali. Z tego oczywiście trzeba wyciągnąć konsekwencje - powiedział szef klubu PiS. - Wygląda na to, oczywiście nie przesądzajmy, w polityce różne rzeczy są możliwe i wiele się jeszcze może zdarzyć, ale w tej chwili sytuacja jest taka, że praktycznie koalicja nie istnieje i konsekwencje tego będą oczywiście, także jeśli chodzi o stanowiska w rządzie - dodał.

Pytany, czy będą wcześniejsze wybory, odparł, że to pytanie, które politycy "dziś stawiają sobie od rana". - Jeżeli nie zmieni się nic w tej sytuacji, która wczoraj zaszła, to oczywiście jest perspektywa rządu mniejszościowego - mówił. - Wszyscy wiemy jak trudno jest prowadzić politykę z takim rządem, choć przykładów nieodległej przyszłości było kilka: rząd Buzka czy Belki - podkreślił.

Dopytywany, czy PiS bierze pod uwagę wcześniejsze wybory odparł, że "jeżeli sytuacja taka, że nie będzie wyjścia, nie będzie można działać, przeprowadzać zmian, funkcjonować w takim właśnie mniejszościowym rządzie, to wtedy oczywiście niezbędne okażą się przyspieszone wybory". - Oczywiście, jeżeli dojdzie do przyspieszonych wyborów, to pójdziemy sami - dodał.

Szef klubu PiS zapytany, co musiałby zrobić lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro, żeby sytuacja się zmieniła, odpowiedział, że teraz nie wie. - Wszystkie nasze ustalenia zawisły w próżni w pewnym sensie - dodał. - Poczekajmy. W poniedziałek zbierze się kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości i rozstrzygnie, jak będziemy postępować w ciągu najbliższych dni - zapowiedział.

Na pytanie, jakie PiS ma konkretnie zarzuty pod adresem Zbigniewa Ziobry, Terlecki wskazał dwa. - Jeden to, że tak trudno było się dogadać i nasi koalicjanci wciąż zgłaszali nowe oczekiwania. Z każdym dniem pojawiały się nowe pola niezbędne do negocjacji, co było trochę irytujące. No i wczorajsze zachowanie - powiedział szef klubu PiS.

Rzecznik rządu Piotr Müller ocenił, że scenariusz rządu mniejszościowego powinien być brany pod uwagę. Müller powiedział, że koalicjanci PiS, czyli Solidarna Polska i Porozumienie, zachowali się w sposób "co najmniej nieprzystający do zasad, które panowały dotychczas w Zjednoczonej Prawicy".

Jak mówił, koalicjanci zachowanie koalicjantów PiS stawia to ugrupowanie w sytuacji być może konieczności realizacji rządu mniejszościowego. Na uwagę, że bez większości nie da się rządzić sprawnie i ambitnie, rzecznik rządu odparł, że koalicjanci PiS twierdzą, że "są ludźmi, którzy będą popierać projekty, które maja charakter programowy". - Zakładam, że nawet w sytuacji rządu mniejszościowego takie poparcie będą utrzymywać - powiedział Müller.

Dodał, że w tej chwili każdy wariant jest możliwy - zarówno rządu mniejszościowego, jak i "kwestia przyśpieszonych wyborów". Mówił, że w tej chwili negocjacje ws. rekonstrukcji rządu nie będą kontynuowane.

- Jesteśmy na etapie postkoalicyjnym, nie wykluczamy rządu mniejszościowego - oświadczył natomiast poseł PiS Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS podczas rozmowy w TVP1. - W tej chwili mówienie o przyspieszonych wyborach, to jest troszkę wybieganie w przyszłość, nawet bardzo wybieganie w przyszłość natomiast nie wykluczamy rządu mniejszościowego. W Polsce mamy tradycję, że rządy mniejszościowe już po 1989 roku były i sprawowały władzę, niektóre z sukcesami - dodał.

- Sytuacja jest poważna, bo nie ma rządu większościowego, nasi byli koalicjanci wypowiedzieli współpracę koalicyjną - ocenił Marek Suski (PiS). Dodał, że w przeszłości rządy mniejszościowe wielokrotnie rządziły w Polsce, a "niektóre nawet przeprowadzały poważne reformy": - To nie jest tak, jak niektórzy ogłaszają, że to koniec świata, ale sytuacja na pewno jest poważna, bo rządzenie rządem mniejszościowym ma pewne trudności, a ponieważ jest to rząd niewiele mniejszościowy, z bardzo silnym zapleczem parlamentarnym, to może on skutecznie rządzić Polską.

Wicemarszałek Senatu Marek Pęk podkreślił natomiast, że dyscyplina klubowa ma obowiązywać także w trakcie prac Senatu nad ustawą: - Zgodnie z procesem legislacyjnym, ustawa o ochronie zwierząt trafi do Senatu. Wszystkie komunikaty, które zostały wczoraj wyrażone przez prezesa (PiS) Jarosława Kaczyńskiego na posiedzeniu naszego klubu dotyczą również senackiej części klubu PiS. Klub jest całością, to jest połączony klub posłów i senatorów. Będzie w związku z tym nadal obowiązywała dyscyplina głosowania w tej sprawie. Będzie to dla nas kolejny test lojalności, uczciwości i sumienności naszych senatorów.

Polityk Porozumienia, europoseł Adam Bielan, oceniając sytuację w Zjednoczonej Prawicy po uchwaleniu ustawy o ochronie zwierząt, stwierdził: - Trzeba poczekać, aż emocje opadną, a później wrócić do stołu negocjacyjnego. Konsekwencją przyspieszonych wyborów byłoby przejęcie władzy przez lewicę. Byłoby to kompletnie absurdalne, niezrozumiałe dla naszych wyborców, żebyśmy po czterech kolejnych zwycięstwach wyborczych w ciągu ostatnich dwóch lat, teraz pokłócili się w momencie, kiedy mamy 3 lata stosunkowo bezpieczną większość w Sejmie, przyjaznego nam prezydenta i możemy w końcu reformować Polskę, czyli robić to, czego od nas oczekują nasi wyborcy.

Poseł Marek Sawicki (PSL-Kukiz15) ocenił, że nie będzie przedterminowych wyborów: - Żadnych wyborów przyspieszonych nie będzie. Prezes PiS Jarosław Kaczyński już raz na wybory przyspieszone poszedł, więc tym razem nie pójdzie. (…) To środowisko na żadne przyspieszone wybory się nie zdecyduje. (...) Jestem przekonany - bo znam mechanizmy polityczne - że w sprawie ustawy o ochronie zwierząt i (minister sprawiedliwości, szef Solidarnej Polski Zbigniew) Ziobro i (szef Porozumienia Jarosław) Gowin mieli przez Kaczyńskiego dane tzw. zielone światło na swobodne głosowanie. (…) To jest świadoma gra na przyszłość.

Lider PO Borys Budka ocenił, że szef PiS Jarosław Kaczyński ma poważny problem ze swoim klubem: - Jarosław Kaczyński mówił, że tylko ludzie nieprzyzwoici nie poprą takiego projektu ustawy, więc myślę, że Kaczyński ma wielki problem dzisiaj, zbuntowało mu się wielu posłów przy ustawie, która była dla niego priorytetem. Natomiast każdy, kto twierdzi, że można było w tej sprawie ogrywać Jarosława Kaczyńskiego, nie rozumie, że w sprawach, które dotyczą cierpienia zwierząt, takich elementarnych wartości, polityka nie jest ważna.

Pytany o przyszłość Zjednoczonej Prawicy, lider PO powiedział, iż nie wierzy, że koalicja rządząca się rozpadnie: - To jest koalicja oparta na chęci władzy, oparta na tym, żeby mieć jak najwięcej ze spółek Skarbu Państwa, by czerpać jak najwięcej profitów z władzy. Jarosław Kaczyński pamięta czym skończyły się dla niego przedterminowe wybory.

Budka przekazał też, że został upoważniony przez zarząd PO do rozmów zarówno z koalicjantami z Koalicji Obywatelskiej, ale również do rozmów z innymi ugrupowaniami parlamentarnymi i pozaparlamentarnymi o możliwych wariantach większości parlamentarnej dla konstruktywnego wotum nieufności.

- Jesteśmy przygotowani na każdy wariant, ale oczekujemy od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego jasnej i czytelnej deklaracji, czy jest w stanie sformułować większość parlamentarną i zajmować się realnymi problemami Polaków, czy oddaje Polskę i chce, by odbyły się przedterminowe wybory - mówił Budka. - Od dziś rozpoczynamy proces szerokich konsultacji dotyczących wyłonienia większości parlamentarnej, ale również przygotowania wariantu wcześniejszych wyborów - dodał.

PAP/ar