Instalacja artystyczna na zieleńcu wokół placu Solidarności w Gdańsku (fot.wikipedia.org)
40 lat temu, 17 września 1980 r., zebrani w Gdańsku przedstawiciele wolnego ruchu związkowego z całej Polski zdecydowali o stworzeniu NSZZ „Solidarność”. Decyzja o powołaniu ogólnopolskiego związku zawodowego wykuwała się w toku sporów i w niepokoju o reakcję władz komunistycznych.

17 września do Gdańska przyjechało ok. 300 delegatów z całej Polski reprezentujących regiony, branże i duże zakłady pracy. Obok przywódców strajków z Trójmiasta byli m.in. liderzy ze Szczecina z Marianem Jurczykiem (Stocznia Szczecińska), z Warszawy ze Zbigniewem Bujakiem (Ursus) i Kazimierzem Świtoniem ze Śląska. Zgodnie z przewidywaniami model ogólnopolski forsowali przede wszystkim przedstawiciele słabszych ośrodków i Dolnego Śląska. Poparła ich większość ekspertów z Warszawy. Ostatecznie zwyciężył kompromis. Centrala związku miała pełnić funkcje koordynacyjne w stosunku do cieszących się dużą autonomią organizacji regionalnych i zakładowych.

Podczas gdańskiego spotkania ustalono także nazwę organizacji: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Dodanie słowa „Solidarność” zaproponował Karol Modzelewski. Było to nawiązanie do tytułu „Strajkowego Biuletynu Informacyjnego Solidarność”, który po raz pierwszy ukazał się w trakcie protestów w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. „Solidarność” w nazwie miała również odróżniać nowy związek od innych „niezależnych” organizacji tworzonych z inspiracji władz. Nazwa ta zwróciła uwagę Modzelewskiego także podczas podróży z Gdańska do Wrocławia. Na jednej z fabryk w Pruszczu Gdańskim widział transparent z napisem „MKS – solidarność”. - Oznaczało to, że zakład uczestniczy we wspólnym, solidarnościowym strajku z innymi fabrykami i ma swojego przedstawiciela w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym z siedzibą w Stoczni Gdańskiej – wspominał Modzelewski.

Zwolennicy powołania ogólnopolskiego związku zawodowego argumentowali również, że należy uporządkować panujący chaos. Wiele już istniejących związków w pierwszych dniach września zrywało z dotychczasowym uzależnieniem od reżimu i występowało z Centrali Robotniczych Związków Zawodowych, a następnie przyjmowało skrót: NSZZ.

„Postanawiamy powołać ogólnopolski związek pod nazwą Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” i utworzyć Komisję Krajową Związku z siedzibą w Gdańsku. Terenem działania związku będzie obszar Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej” – stwierdzano w projekcie uchwały zgłoszonej 17 września. Dyskusja wokół tych założeń była niezwykle burzliwa i emocjonalna. Pojawiały się m.in. krytyczne wobec Wybrzeża argumenty o dążeniu do zerwania z resztą ruchu związkowego. Dopiero wspólne wystąpienie kilku regionów przesądziło losy obrad. Nastroje wyczuł przywódca rodzącego się ruchu związkowego. Zgoda, tak właśnie musimy zrobić. Trzeba tylko zadbać, żeby ta krajowa komisja porozumiewawcza [powołana do przygotowania statutu i złożenia wniosku o jego zarejestrowanie – przyp. red.], którą powołamy, nie narzucała decyzji regionom. A teraz kończymy spotkanie i przewodniczący wszystkich delegacji spotkają się w małej sali na pierwszym piętrze, żeby dograć szczegóły wspólnej rejestracji – powiedział przewodniczący gdańskiego MKZ Lech Wałęsa. Część delegatów i doradców, m.in. Bronisław Geremek, pozostała przy swoich opiniach. Argumentowali, że władze nie zgodzą się na jeden, silny związek.

Pełny statut nowej organizacji pisali m.in. trzej prawnicy związani z opozycją: wspomniany wcześniej Jan Olszewski, a także Andrzej Stelmachowski i Wiesław Chrzanowski. Projekt składał się z ponad 40 punktów. Precyzował sprawy związane z działalnością, stanowił o zjazdach zwoływanych co dwa lata i wyborach władz. 22 września 1980 r. Krajowa Komisja Porozumiewawcza zatwierdziła dokument. A dwa dni później Wałęsa złożył statut NSZZ „Solidarność” w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. Dokument nie zawierał zapisu mówiącego o kierowniczej roli PZPR.

10 listopada przed budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie na decyzję w sprawie „Solidarności” czekały tłumy ludzi. Gdy na schodach pojawił się Wałęsa z ręką podniesioną do góry ze znakiem „V”, wszystkich ogarnęła euforia. Lider gdańskich stoczniowców potwierdził: „Mamy wszystko, czego chcieliśmy”. Sąd Najwyższy uchylił poprawki wprowadzone 24 października do Statutu „Solidarności” przez warszawski Sąd Wojewódzki bez porozumienia ze stroną solidarnościową. Najważniejszą sprawą było przywrócenie prawa związkowców do strajku. Przedstawiciele „S” zgodzili się na dołączenie aneksu – postanowień konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy oraz fragmentu Porozumienia Gdańskiego, w którym MKS uznawał przewodnią rolę PZPR w państwie.

Więcej informacji na stronie https://dzieje.pl

PAP/od