fot. wikimedia
40 lat temu, 14 sierpnia 1980 r., w Stoczni Gdańskiej rozpoczął się strajk, który doprowadził do podpisania w tym miejscu 31 sierpnia porozumienia między komisją rządową a komitetem strajkowym i powstania NSZZ „Solidarność” – niezależnej od władz, legalnej organizacji związkowej.

Pierwsze strajki, które wybuchły latem 1980 r., były reakcją na podwyżki cen mięsa i wędlin, wprowadzone przez ówczesną ekipę rządzącą Edwarda Gierka. „Nieuzasadnione przerwy w pracy” – jak nazywała protesty partyjna propaganda i pisały ówczesne gazety – zaczęły się w początkach lipca, m.in. w WSK PZL-Mielec, Zakładach Metalurgicznych Pomet w Poznaniu i Przedsiębiorstwie Transbud w Tarnobrzegu. 16 lipca wybuchły strajki w Lublinie; oprócz żądań ekonomicznych po raz pierwszy pojawił się postulat nowych wyborów do oficjalnych związków zawodowych. Strajki te kończyły się obietnicami podwyżek płac. W lipcu strajkowało ok. 80 tys. osób w 177 zakładach pracy.

W połowie sierpnia 1980 r. wybuchły strajki na Wybrzeżu, gdzie wciąż żywa była pamięć o krwawo stłumionych przez komunistyczne władze protestach robotniczych w grudniu 1970 r. Strajk w Stoczni Gdańskiej zorganizowali działacze Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża – opozycyjnej, nielegalnej organizacji zabiegającej o prawa robotników, utworzonej w 1978 r. Organizatorem WZZ był członek Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR” Bogdan Borusewicz, a do współzałożycieli WZZ należeli m.in. Lech Wałęsa, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski.

16 sierpnia strajk omal się nie zakończył, ponieważ dyrektor stoczni Klemens Gniech zgodził się na spełnienie początkowych postulatów: przywrócenie do pracy Walentynowicz i Wałęsy, podwyżkę płac dla każdego zatrudnionego, budowę pomnika ofiar grudnia 1970 r., gwarancje nietykalności dla strajkujących. Wałęsa ogłosił koniec protestu, ale kilku członków komitetu strajkowego sprzeciwiło się tej decyzji, wzywając do strajku solidarnościowego z zakładami, które w tym czasie podjęły podobne działania. Część stoczniowców udało się zatrzymać na terenie zakładu niemal w ostatniej chwili.

Władze były strajkami zaskoczone. Początkowo przyjęły nieskuteczną strategię stopniowego wygaszania poszczególnych protestów poprzez ograniczone ustępstwa. „Próbując gasić strajki za pomocą podwyżek płac, władze podsycały tylko protesty w zakładach, które jeszcze nie strajkowały. W tej sytuacji strajki rozeszły się po całej Polsce” – zauważa prof. Wojciech Roszkowski w „Najnowszej historii Polski”. Władzom nie sprzyjały również podziały wewnątrz Komitetu Centralnego PZPR. Wielu jego członków dążyło do wykorzystania kryzysu do osłabienia rządzącej od dekady ekipy Edwarda Gierka. Część uważała też, że reakcja na „kontrrewolucję” jest zbyt miękka.


64 intelektualistów wystosowało apel do władz o podjęcie rozmów z MKS: „Apelujemy do władz politycznych i do strajkujących robotników, aby była to droga rozmów, droga kompromisu” – napisali. Dwóch z nich – Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki, którzy przywieźli apel do Stoczni Gdańskiej – weszło w skład utworzonej przy MKS komisji ekspertów. Tworzyli ją też: Bohdan Cywiński, Tadeusz Kowalik, Waldemar Kuczyński, Jadwiga Staniszkis i Andrzej Wielowieyski. Środowisko Komitetu Obrony Robotników przestrzegało w swoich apelach przed zadowoleniem się wyłącznie postulatami socjalnymi.

10 listopada 1980 r., po długiej batalii, Sąd Najwyższy zarejestrował NSZZ „Solidarność”. Wkrótce związek liczył niemal 10 mln członków. Organizacje związkowe powstały we wszystkich przedsiębiorstwach i instytucjach – władze nie dopuściły tylko do powołania ogniw związku w Wojsku Polskim i Milicji Obywatelskiej.

Kiedy gen. Wojciech Jaruzelski zdecydował o wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., „Solidarność” została zawieszona, a w październiku 1982 r. – formalnie zdelegalizowana. Był to okres prześladowań opozycji i działalności podziemnej. Związek został ponownie zarejestrowany w wyniku ustaleń okrągłego stołu w kwietniu 1989 r.

Więcej informacji >>> http://dzieje.pl/

PAP/od