Wprowadzenie w Polsce stanu nadzwyczajnego umożliwiłoby przesunięcie wyborów, ale z tym również wiązałby się szereg restrykcji i ograniczeń, w tym ograniczeń konstytucyjnych - powiedział w środę rzecznik rządu. Dodał, że rząd bierze pod uwagę zwiększenie pieniędzy przeznaczonych na tarczę antykryzysową.

Rzecznik rządu podkreślił w TVP Info, że "przepisy prawa, w tym prawa konstytucyjnego, mówią o tym, że wybory muszą się odbyć w określonych terminach i nie można ich przesunąć zwykłą ustawą, tak jakby chcieli niektórzy".

Przypomniał, że aby przesunąć wybory, trzeba byłoby wprowadzić w Polsce stan nadzwyczajny. Ale stan ten - przekonywał - "to nie jest tylko przesunięcie wyborów, to wiele dodatkowych obostrzeń, wiele dodatkowych ograniczeń oraz wiele ograniczeń praw konstytucyjnych, mówi o tym wprost ustawa zasadnicza".

- To cały szereg innych restrykcji, więc pamiętajmy o tym, że to idzie w pakiecie i trzeba o tym mówić wprost - podkreślił Müller.

Nawiązując do tego, że posłowie PiS złożyli we wtorek w Sejmie projekt ustawy, zgodnie z którym w wyborach prezydenckich zarządzonych w 2020 r. wszystkim wyborcom przysługiwać będzie możliwość głosowania korespondencyjnego, rzecznik podkreślił, że rozwiązanie to powstało na podstawie wzoru z Niemiec, gdzie zostało zastosowane niedawno podczas wyborów w niemieckim landzie Bawaria.

- Czekamy oczywiście, jak będzie wyglądała dyskusja również z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim, bo wprowadzenie tego jest możliwe w sytuacji, gdy Senat zachowa się w sposób odpowiedzialny, czyli nie przetrzyma projektu ustawy w izbie przez 30 dni - podkreślił Piotr Müller.

Müller o środkach na tarczę antykryzysową: możemy mówić o dodatkowych dziesiątkach miliardów

Rzecznik rządu w TVP Info zauważył też, że światowa gospodarka już teraz przeżywa kryzys, który wszyscy odczują w jakiś sposób. Ale - dodał - po to powstała tzw. tarcza antykryzysowa, żeby te efekty były mniejsze.

Zapytany o możliwość wzrostu środków przeznaczonych na tarczę antykryzysową z dotychczasowych 212 mld zł Müller odparł: "myślę, że możemy mówić o kolejnych nawet dziesiątkach miliardów, które trzeba będzie dodatkowo skierować do gospodarki, czy to środkach budżetowych bezpośrednio, czy to w płynnościowych, które też są możliwe do uruchomienia". - Reagujemy krok za krokiem, nie wiemy, jak będzie wyglądała sytuacja gospodarcza np. w połowie roku, nikt tego nie wie - dodał.

- Oprócz uruchomionych środków na pomoc przedsiębiorstwom, musimy zachować chociaż minimalne rezerwy, żeby taki dodatkowy zastrzyk pieniędzy skierować też później - podkreślił rzecznik rządu. Zauważył jednocześnie, że "w kolejnych miesiącach uruchamiamy również środki z inwestycji publicznych, żeby po tym cięższym okresie uruchomić inne środki, które pozwolą polskim firmom odbić się z kryzysu, który nastąpi".

- Pamiętajmy o tym, że oczywiście sytuacja finansów publicznych jest dobra, bo na ten rok przyjęty był zrównoważony budżet, ale są pewne granice zadłużenia państwa w zakresie udzielania pomocy - podkreślił. Dodał, że "to zawsze musi być czynione w sposób odpowiedzialny".

Ustawy tzw. tarczy antykryzysowej mają wesprzeć służbę zdrowia w zwalczaniu epidemii koronawirusa, a także zniwelować negatywne skutki tej epidemii dla polskiej gospodarki.

Pakiet m.in. zwalnia mikrofirmy i samozatrudnionych z płacenia ZUS przez 3 miesiące. Przewiduje także wypłacanie świadczeń postojowych i dopłat do wynagrodzeń dla pracowników przez państwo. Pracodawcy będą też mogli uelastycznić czas pracy w swoich zakładach. Nowe przepisy zakładają przedłużenie kredytów obrotowych dla firm oraz brak kar za opóźnienia w przetargach publicznych.

PAP'/ar