Pani Barbara urodziny obchodzić będzie 1 kwietnia. Niestety, ze względu na stan epidemii miejscy urzędnicy nie będą mogli odwiedzić dostojnej jubilatki, aby złożyć jej życzenia, co jest w Koszalinie zwyczajem.

Pani Barbara urodziła się 1 kwietnia 1920 roku w miejscowości Piaski pod Piątkiem w powiecie łowickim. Jako 16-letnia dziewczyna pojechała do Warszawy pracować i uczyć się.

- Niestety, wybuchła II wojna światowa. Świst kuli przylatującej tuż obok mojego ucha pamiętam do dziś. Wróciłam w rodzinne strony.do Głowna. Tam poznałam mojego męża Jurka. Suknię ślubną szyłam sama. Mimo trudów prowadziłam życie rodzinne. Pracowałam też w kawiarni, a pod koniec okupacji w szpitalu. Wiosną 1945 roku urodziłam w nim moją córkę, która później sama została lekarzem. To podobno dobry znak. Znak pokoju - wspomina jubilatka. - W lipcu 1945 roku postanowiliśmy z mężem wyruszyć na Ziemie Odzyskane. Dotarliśmy do Szczecinka, a stamtąd wozem konnym do majątku Ekendaus (obecne Policko). Mąż został kierownikiem gorzelni. Kiedy po roku nie było już z czego produkować spirytusu, a Wojsko Polskie opuściło majątek, przenieśliśmy się do Szczeglina, a w 1952 roku do Koszalina - dodaje.

Pani Barbara, która miała już dwóch synów i dwie córki, ukończyła wieczorowo technikum ekonomiczne. Jej życie zawodowe związane było z budownictwem mieszkaniowym. Pracowała w Budowlanym Przedsiębiorstwie Powiatowym, Wojewódzkim Zarządzie Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych, Wojewódzkim Związku Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego oraz Inwestprojekcie. - Z planami po ich zatwierdzenie latałam samolotem do Warszawy. Byłam dobrym pracownikiem. Za swój wkład w rozwój Koszalina zostałam odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym Krzyżem Zasługi, Odznaką Honorową Za zasługi w rozwoju Województwa Koszalińskiego oraz Złotą Odznaką centralnego Związku Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego - podkreśla pani Barbara.

Stulatka ma czworo dzieci, ośmioro wnuków i sześcioro prawnuków.

- Po przejściu na emeryturę hobbystycznie zajęłam się ogrodnictwem. Do dziś lubię spędzać czas na świeżym powietrzu. Kocham słońce. Kocham naturę. Zbieram grzyby w lesie, zioła na łące i co roku biorę udział w kaszubskich spływach kajakowych. Czasem gram w karty z koleżanką. Kocham ludzi. Kocham życie - mówi pani Barbara.

red./ar