www.thecourier.co.uk/fp/news/local/fife/1054099/rescuers-who-pulled-victims-from-burning-car-in-fife-insist-they-are-not
Wracające z pracy w domu opieki emigrantki w Kirkcaldy były świadkami niebezpiecznego wypadku. Zanim na miejsce przybyła straż pożarna, kobiety wyciągnęły pasażerów z płonącego samochodu. Do wypadku doszło w piątek wieczorem, dziś napisała o nim szkocka gazeta „The Courier”.

- Usłyszałyśmy ogromny huk, zobaczyłyśmy dwa zmiażdżone samochody. Jeden z nich był w ogniu - relacjonuje Natalia Kowszyn. Wraz z Weroniką Dawgul ruszyły na pomoc.  - Otworzyłyśmy drzwi od strony pasażera - opowiada Polka. - Zobaczyłyśmy młodą dziewczynę i ogromną poduszkę powietrzną, która wystrzeliła. Dziewczyna miała osiemnaście lat. Płakała błagając, żeby ją stamtąd wyciągnąć - mówi Natalia Kowszyn. I dodaje: - Nie zapomnę jej do końca życia. Ten widok był najbardziej traumatyczny.

Wyjątkowa sytuacja wyzwoliła w Polkach nadzwyczajne siły, pozwalające na wyciągniecie na zewnątrz dwóch solidnej budowy mężczyzn. - W tamtym momencie nawet tego nie czułyśmy - mówi Natalia Kowszyn. Polka wspomina, że jeden z mężczyzn był w szoku i nie chciał opuścić pojazdu. - Wyciągnęłyśmy go praktycznie na siłę - wspomina emigrantka. Dodaje, że straż pożarna pojawiła się na miejscu błyskawicznie, ale wtedy pasażerowie byli już bezpieczni dzięki wysiłkom Polek i przejeżdżającego niedaleko szkockiego taksówkarza.

Adrenalina i tempo wydarzeń sprawiły, że dopiero po jakimś czasie do Natalii Kowszyn dotarło, w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazła. - Emocje puściły dopiero pod domem, jak już zgasiłam silnik. Wtedy się popłakałem - śmieje się dzielna Polka.

W pracy były gratulacje, o Polkach napisała też regionalna gazeta. Ale rozmówczyni Polskiego Radia podkreśla: to był po prostu naturalny odruch.


IAR/ar