fot. prk24.pl
Na terenie lokomotywowni spotkali się członkowie Towarzystwa Miłośników Koszalińskiej Wąskotorówki, mieszkańcy i turyści.
Kolejka o godzinie 11.00 wyruszyła do pobliskiego Rosnowa na piknik.
- Jeździłam nią kiedyś. Można sobie wyjść na pomost wagonu. Czuć wtedy wiatr we włosach. Przyszliśmy tutaj z sentymentu - mówili miłośnicy ciuchci.
Koszalińska kolej wąskotorowa powstała pod koniec XIX wieku. Z powodu nieopłacalności w 2001 roku została zamknięta. Jednak, dzięki wysiłkom pasjonatów, ciuchcię udało się przywrócić na tory.
- W hali nie było praktycznie niczego, m.in. okien, bram, instalacji elektrycznej. Okazało się, że szyny zostały skradzione. Na 5-kilometrowym odcinku z Manowa do Rosnowa brakowało 800 metrów torów. Było sporo pracy. Jesteśmy dumni, że kolejka zaczyna istnieć w świadomości mieszkańców. Wiedzą oni, że ta kolejka jeździ - Paweł Gajdzica, prezes Towarzystwa Miłośników Koszalińskiej Wąskotorówki.
Koszalińska wąskotorówka wciąż się rozwija. Kolejka działa teraz jako atrakcja turystyczna, a frekwencja jest z roku na rok coraz większa.
- Zwiększamy potencjał lokomotywowni. Prowadzimy także sporo prac na torach i zwiększa się też liczba pasażerów. Przewozimy około 14 tysięcy osób, głównie latem. Uruchamiamy także pociągi na takie wycieczki lub imprezy zorganizowane - dodał Paweł Gajdzica.
Pociąg jeździ na 20-kilometrowej trasie z Koszalina do Rosnowa. W czasach świetności kolejka pokonywała ponad 150 kilometrów i łączyła najważniejsze miejscowości Pomorza Środkowego.
ak/ap/rż
fot. Anna Popławska