fot. Anna Popławska
Pani Agnieszka walczy z nowotworem. Aby zebrać pieniądze niezbędne na jej leczenie w Białogardzie zorganizowano akcję charytatywną, której główną atrakcją były dwie udane próby bicia rekordów Guinnessa w konkurencjach siłowych.

Oba rekordy ustanowił Dariusz Słowik. Najpierw siłacz z Białogardu w martwym ciągu małymi palcami uniósł sztangę o wadze 90 kg i utrzymał ją przez 7,9 sekundy. Po chwili odpoczynku zawodnik rozpoczął walkę z drugim rekordem. Tym razem przez godzinę wycisnął jedną ręką sztangę o wadze nieco ponad 30 kg aż 663 razy, co dało łączny wynik 16 ton i 891,2 kg.

- To było szalenie ciężkie, ale się udało. Naszym celem jednak nie były tylko rekordy, ale zbiórka pieniędzy dla chorej Agnieszki. Warto pomagać, bo w Polsce jest wiele osób, którym ta pomoc się przyda. Ostatecznie pod koniec życia mamy to, co zrobiliśmy dla innych - powiedział skromnie Dariusz Słowik.

Siłacz z Białogardu ma już na swoim koncie inne rekordy Guinnessa, między innymi w... rzucie pralką na odległość. Poprzednie rekordy także bił w Białogardzie, choć od lat mieszka w Kanadzie. Organizator Robert Borkowski podkreślił, że przygotowania do dzisiejszej akcji trwały kilka lat: - Darek trenował podniesienie martwego ciągu małymi palcami przez 3 lata. W tej konkurencji o sukcesie nie decydują mięśnie, tylko ścięgna. Pomysł na tę akcję wziął z tego, że 14 listopada to światowy dzień bicia rekordów Guinnessa, a Darek czuje sentyment do Białogardu. To tu pobił rekord w 2008 roku w rzucie pralką i postanowił, że kolejny rekord też chce pobić w Białogardzie i to w szlachetnym celu.

Obie próby bicia rekordu wykonane przez Dariusza Słowika zostały zarejestrowane. Teraz dokumentacja trafi do londyńskiej Komisji Rekordów Guinnessa, która oficjalnie zatwierdza zgłoszone dokonania.



ap/ar

Posłuchaj

Robert Borkowski, organizator akcji Dariusz Słowik