fot. prk24.pl
Dopuszczalne będą tylko przyłowy, przy okazji połowów innych gatunków ryb. Wprowadzono także okres ochronny, co spowoduje ogromne straty dla polskich rybaków. Takimi ustaleniami zakończyło się spotkanie unijnych ministrów do spraw rybołówstwa w Luksemburgu.
Anna Moskwa, wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej zapewnia, że polski rząd będzie zabiegał o rekompensaty dla poszkodowanych rybaków: - Okres ochronny będzie obowiązywał od maja do sierpnia. Jednocześnie Komisja zobowiązała się do poszukania instrumentów finansowych, które wprowadziłyby rekompensaty dla rybaków z powodu tego okresu. I to jest to z czym wychodzimy po tym spotkaniu. Będziemy tego zobowiązania pilnować, pytając Komisję o konkrety w najbliższych miesiącach.
Tomasz Gościniak, jeden z kołobrzeskich rybaków obawia się jednak o przyszłość zwłaszcza armatorów najmniejszych jednostek: - Łodzie 18-, 19-metrowe od lipca przynoszą ogromne straty. To będzie się utrzymywać i jest konsekwencją braku reakcji na postulaty przedstawicieli branży rybołówstwa, którzy od lat mówili m.in. o problemach z dorszem. Najbardziej ta sytuacja odbije się na najmniejszych, bo ci więksi i bogatsi ich po prostu wykupią.
Grzegorz Hałubek, doradca ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej ds. rybołówstwa zaznaczył, że decyzja dla ratowania dorsza w Bałtyku jest mocno spóźniona: - Polityka Unii Europejskiej doprowadziła do zniszczenia ekosystemu Bałtyku. Dzisiejsza reakcja jest spóźniona o 10 lat. Rybacy w portach mówią, że jeżeli Bruksela zniszczyła zasoby morza, to niech teraz za to płaci. I rzeczywiście, Unia zasygnalizowała już, że za wprowadzone zakazy mają być wypłacane odszkodowania.
kk/IAR/ar
