fot. wikimedia
Według danych z exit poll we wczorajszej drugiej turze wyborów prezydenckich na Ukrainie wygrał Wołodymyr Zełenski, który uzyskał poparcie 73 proc. wyborców. Jego kontrkandydat Petro Poroszenko otrzymał około 25 proc. poparcia.
Według Romana Biłasa, przewodniczącego koszalińskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, na Ukrainie zwyciężyła nadzieja na zmiany: - Zełenski jawi się jako człowiek gwarantujący zmianę. To może okazać się ułudą, bowiem sytuacja na wschodzie Ukrainy, zajęcie Krymu i Donbasu, nie rokuje nadziei na poprawę sytuacji ekonomicznej w tym kraju. Elektorat może być zawiedziony obietnicami gospodarczymi.
Jak dodał Roman Biłas, wynik wyborów jest następstwem konfliktu Ukrainy z Rosją, który spowodował pogorszenie sytuacji gospodarczej kraju oraz kryzys.
Badania socjologiczne wskazują, że jego elektorat jest
zróżnicowany wewnętrznie i kieruje się przede wszystkim niechęcią wobec
dotychczasowych władz. Może to, zdaniem ekspertów, stanowić problem dla
Zełenskiego po objęciu przez niego urzędu prezydenta.
Według
badań przeprowadzonych przez Kijowski Międzynarodowy Instytut
Socjologii wyborców Zełenskiego jednoczy niechęć do starych układów
politycznych. Jednak w pozostałych, istotnych kwestiach wyborcy komika
są bardzo podzieleni - wyjaśnia socjolog Iryna Bekeszkina. Jak
zaznacza, jeżeli chodzi na przykład o członkostwo w NATO - na pytanie,
czy Ukraina powinna być członkiem Sojuszu - 37 proc. wyborców
Zełenskiego odpowiedziało, że tak; z kolei 33 proc. - nie, kraj
powinien być neutralny. Kolejne 6 proc. odpowiedziało, że Ukraina
powinna być w sojuszu wojskowym z Rosją.
IAR/ak/rż