fot. pixabay.com
Przyjęło się, że tego dnia, dla żartów, można polewać wodą inne osoby, nawet nieznajome. Dawniej w lany poniedziałek oblewano głównie dziewczęta stanu wolnego - robili to najczęściej ich zalotnicy na znak zainteresowania i skrywanej miłości.

Zwyczaj polewania nawiązuje do dawnych praktyk, łączących się z symbolicznym budzeniem przyrody do życia i corocznie odnawialnej zdolności ziemi do rodzenia. We wsiach południowej Polski do dziś można spotkać zwyczaj kropienia przez gospodarzy wodą święconą pól w poniedziałkowy ranek. Jeszcze w XV wieku dyngus i śmigus były dwoma odrębnymi zwyczajami.

„Dyngusowanie” oznaczało wymuszanie - pod groźbą polania wodą - datków, najczęściej w postaci jajek. Słowo „śmigus” odnosiło się do oblewania wodą oraz uderzania, smagania rózgą, gałązką lub palmą. Dawniej w niektórych regionach Polski, na przykład w Cieszyńskiem, łączono zwyczaje - oblewano wodą, a później suszono lekkimi uderzeniami witek. Wodą polewano głównie młode dziewczęta. Panna, której nie oblano lub nie wychłostano, czuła się obrażona i zaniepokojona, gdyż oznaczało to brak zainteresowania ze strony miejscowych kawalerów.

Nazwę śmigus-dyngus po raz pierwszy odnotowano w powojennym Słowniku Poprawnej Polszczyzny Stanisława Szobera. Z Poniedziałkiem Wielkanocnym są związane także inne obyczaje. W niektórych rejonach Polski w drugi dzień świąt sąsiedzi robili sobie psikusy, takie jak chowanie sprzętów domowych czy narzędzi rolniczych. Zwyczajem zachowanym do dziś w niektórych miejscowościach na Górnym Śląsku, między innymi w Pietrowicach Wielkich koło Raciborza, jest procesja konna, objazd pól i uroczysta parada koni. Z kolei w okolicach Limanowej na południu kraju w Poniedziałek Wielkanocny o świcie pojawiają się „dziady śmigustne”, maszkary grające na blaszanym rożku i proszące o datki. W Krakowie do dziś zachował się Emaus, odpust przy klasztorze norbertanek na Salwatorze. Wziął on nazwę od miasta Emaus, do którego podążali uczniowie Jezusa, i w pobliżu którego spotkali Zmartwychwstałego.

IAR/rż