Tym razem Andrzej opowiada o nieudanym wjeździe do Kurdystanu irackiego oraz o tygodniowej podróży przez góry i bezdroża wschodniej Turcji, o Sanliurfie, Mardin, Van i indiańskiej twierdzy Ani. Zapraszamy na przygodę!
- Wczoraj przyjechaliśmy do Gruzji. Ostatni tydzień nie był dla nas przyjemny i trudny dla „Steviego” (kamper Andrzeja i Eli - przyp.). Jechaliśmy tydzień po górach, w śniegu i zamieciach. Czasami nic nie było widać - zaznaczył Andrzej Meller. - Chcieliśmy też wjechać do irackiego Kurdystanu. Popełniliśmy błąd - czasami zapominamy, że Ela nie ma polskiego paszportu - ma rosyjski. Rosjanie, żeby tam wjechać potrzebują wizy. Kurdowie nie wpuścili Eli do swojej autonomii... a później sprawdzano nasz samochód. Szukali ładunków wybuchowych... Trzymano nas tam sześć godzin. Przesłuchiwano mnie. Zadawali naprawdę bardzo dziwne pytania - dodał.
Więcej dowiedzieć się można z poniższej audycji.
jr/rż
fot. Andrzej i Ela Mellerowie
fot. Andrzej i Ela Mellerowie
fot. Andrzej i Ela Mellerowie
fot. Andrzej i Ela Mellerowie
fot. Andrzej i Ela Mellerowie
fot. Andrzej i Ela Mellerowie
fot. Andrzej i Ela Mellerowie
fot. Andrzej i Ela Mellerowie
fot. Andrzej i Ela Mellerowie