fot. Łukasz Żal/strona www
W rozmowie z Jarosławem Rochowiczem pochodzący z Manowa filmowiec wspomina m.in. rodzinne strony i czas nauki w Koszalinie oraz mówi o pracy na planie filmu „Zimna wojna”, za zdjęcia do którego otrzymał nominację do najbardziej prestiżowej nagrody w świecie filmu.

Łukasz Żal pochodzi z Manowa. W Koszalinie skończył I Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Dubois. W koszalińskim DKF-ie zafascynował się kinematografią. W 2007 roku ukończył studia na Wydziale Operatorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi.

Tegoroczna nominacja to już drugie tego typu wyróżnienie w karierze 37-letniego artysty. W 2015 roku był, wspólnie z Ryszardem Lenczewskim, nominowany do Oscara za zdjęcia do „Idy”.

Jarosław Rochowicz: Panie Łukaszu, proszę przyjąć wielkie gratulacje od Polskiego Radia Koszalin za nominację, ale przede wszystkim za genialne zdjęcia do filmu „Zimna Wojna”.

Łukasz Żal: Bardzo dziękuję.

JR: Jako operator i autor zdjęć, na pewno ma pan w głowie tysiące kadrów. Czy w pana pamięci jest jakiś szczególny, kojarzący się z Koszalinem?

ŁŻ: Myślę, że najwięcej kadrów kojarzy mi się z moim liceum i parkiem. Korytarze w I Liceum Ogólnokształcącym im. Stanisława Dubois w Koszalinie, park i takie miejsce, gdzie graliśmy w szachy na przerwie. Te miejsca są dla mnie najważniejsze, jeśli chodzi o Koszalin. Również osiedle Północ, ponieważ mieszkało tam klika bliskich mi osób. Na pewno morze i okolice Manowa – Wyszebórz, jeziora oraz lasy. To są miejsca, które cały czas są w moich wspomnieniach. Byłem ostatnio w Portugalii i Stanach. Czułem, że tamta przyroda łączy się z naszą – z lasem, mchem czy jeziorami. To jest takie coś, co zawsze zostaje w człowieku.

JR: W jednym z wywiadów powiedział pan, że od zawsze szukał jakiegoś środka, by wyrazić siebie. Trafiło na fotografię i kamerę. Jak do tego doszło?

ŁŻ: Zaczęło się w liceum. Nie miałem za bardzo zdolności manualnych, by rysować czy malować. Byłem nawet w grupie teatralnej – moja dykcja nie była jednak najlepsza. Szukałem dalej. W pewnym momencie znalazłem aparat ojca, Zenit. W tym samym czasie pojechałem na warsztaty filmowe. Tam tak naprawdę zacząłem robić zdjęcia. Zacząłem też oglądać dużo filmów. Moja przyjaciółka z liceum robiła sporo zdjęć i jakoś wciągnęła mnie w to wszystko. Oglądałem film po filmie. Chodziłem do biblioteki w Koszalinie i tam pan, który zajmował się wideoteką, polecał mi twórczość Felliniego, Bergmana czy Scorsese. I jakoś poszło.

JR: Przejdźmy do filmu „Zimna wojna”. To już drugi film z Pawłem Pawlikowskim i druga nominacja do Oscara. Czy mogę zaryzykować takie twierdzenie, że to duet filmowy na lata?

ŁŻ: Nie wiem. Mam nadzieję. Z Pawłem pracuje się wspaniale. Jest reżyserem, który w pewnym sensie - wydaje mi się - ukształtował moje myślenie o filmie. Wiele się od niego nauczyłem. To wielki zaszczyt i radość pracować z nim. Każdy film to niezwykła podróż. Budujemy świat razem z Pawłem i dużo uczę się o sobie. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Nie ma sensu myśleć naprzód. Trzeba skupić się na danym projekcie, by zrobić go jak najlepiej. Życzyłbym sobie, żeby ta współpraca z Pawłem trwała, ale to też jego decyzja.

JR: Czerń i biel, a może w pana przypadku lepiej powiedzieć „cień i światło”, to już chyba pana znak rozpoznawczy.

ŁŻ: O nie. To straszne. Akurat tak wyszło. Ale ja zrobiłem też kilka filmów w kolorze, może nie aż tak głośnych. To jest trochę tak, że staram się stawiać sobie wyzwania i robić rzeczy, których nie umiem. Chcę się rozwijać. Chciałbym robić nowe filmy i różne rzeczy. Do każdego filmu trzeba znaleźć odpowiednie formy. Ważne jest, by szukać jak najlepszej formy dla historii opowiedzianej w danym obrazie. Nie chciałbym zostać zaszufladkowany jako czarno-biały operator. To byłaby dla mnie katastrofa.

JR: Pana kadry uwypuklają wspaniałą grę aktorską i właśnie o współpracę pomiędzy aktorami a kamerą chciałem zapytać. Jak ona wyglądała podczas kręcenia filmu?

ŁŻ: To jest zawsze bliska współpraca. Tutaj też tak było z Tomkiem, Joasią, Agatą Kuleszą, Borysem Szycem. Otrzymujemy od aktorów ogromne zaufanie. Oni ukazują przed nami swoje emocje i wkładają w to mnóstwo energii, serca, pracy. Należy się im za to ogromny szacunek. To strasznie wrażliwi ludzie, więc trzeba im zawsze stworzyć bardzo komfortowe warunki. I trzeba mieć bardzo dobre relacje z nimi. Kręcenie filmu to długa podróż, gdzie są wzloty, upadki i zakręty. Czasami są zmęczenie, zdenerwowanie, a później radość. To taki rollercoaster. To są wspaniałe przeżycia. To zawsze zbliża. Przez czas przygotowań i zdjęć tworzy się taka rodzina, bliskie relacje. Na zawsze. Tak było też w przypadku „Zimnej wojny”.

JR: Film Pawła Pawlikowskiego to też wyraz uznania dla wspaniałej polskiej muzyki. Czy kamera podąża, w przenośni oczywiście, również za ścieżką dźwiękową? Bo mam wrażenie, że to niesamowicie w „Zimnej wojnie” zagrało, właśnie kadr i muzyka.

ŁŻ: Tak. Był taki pomysł. Te uderzenia muzyki zawsze uruchamiają kamerę. To są niejako kolejne rozdziały. Zawsze, gdy wchodzi muzyka, to wszystko ożywa i przyśpiesza. Wydaje mi się, że udało się nam to przenieść na ekran. Chcieliśmy, żeby styl tego filmu zmieniał się – zaczynał się trochę dokumentalnie, potem statycznie, a nagle - gdzie pojawiają się muzyka i Zula - to obraz staje się dynamiczny, a do filmu wkracza ruch i życie.

JR: Myśli pan o reżyserii?

ŁŻ: Nie, na razie nie. Jest bardzo dużo do odkrycia. Muszę się wiele nauczyć. Czeka na mnie wiele tajemnic na polu budowania obrazu. Kiedy decyduję się na jakiś projekt, to jest on mi bliski. To jest moja osobista podróż. Każdy film to tyle wysiłku, tyle serca i pracy, że zawsze staram się, aby to był kolejny etap w życiu. Robiąc to, co robię, jestem bardzo usatysfakcjonowany twórczo. To na razie mi wystarcza. Na razie jest dobrze tak, jak jest.

JR: 91. Ceremonia wręczenia Oscarów odbędzie się 24 lutego i my będziemy oczywiście trzymać kciuki za „Zimną wojnę”, za Pawła Pawlikowskiego oraz za pana. Bardzo dziękuję za rozmowę.

ŁŻ: Bardzo dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.

Rozmawiał Jarosław Rochowicz.

jr/jż/ar

Posłuchaj

Rozmowa Jarosława Rochowicza z Łukaszem Żalem