fot. Jarosław Ryfun
Znane są już wstępne ustalenia prokuratury dotyczące piątkowej tragedii w koszalińskim escape roomie. Wynika z nich, że obiekt był niedostosowany do potrzeb tego typu działalności i sam w sobie był budowlaną pułapką.
Pomieszczenie, w którym doszło do tragedii znajdowało się na parterze budynku. Było w nim wprawdzie okno, ale dziewczęta nie mogły o nim wiedzieć, ponieważ było zakryte od wewnątrz płytą gipsowo-kartonową. Brak okien w pomieszczeniu miał potęgować efekt mroku związany z grą. Niestety, nawet gdyby okno było widoczne, to z zewnątrz znajdowała się na nim krata.
- Pokój, w którym odbywała się zabawa dziewcząt, był pomieszczeniem z
oknem. Zostało ono jednak celowo zasłonięte płytą gipsowo-kartonową, aby
wytworzyć nastrój mroku. Wykluczyliśmy możliwość wyewakuowania się dziewcząt tą drogą - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Mimo że drzwi pokoju nie były zamknięte na klucz, to jednak, aby je otworzyć, dziewczęta musiały - w ramach gry - znaleźć klamkę. Gdy wybuchł pożar, nie miały na to czasu.
- Wiemy też, że elementem gry było odnalezienie
klamki. Była ona odjęta od wewnętrznej części drzwi i specjalnie
ukryta. Po rozwiązaniu szeregu zagadek uczestniczki odnalazłyby klamkę i
mogłyby samodzielnie odblokować pomieszczenie - wyjaśnia Ryszard Gąsiorowski.
Głównym zarzutem prokuratury jest jednak to, że uczestniczkom zabawy nie zapewniono drogi ewakuacji.
- Brak zapewnienia dróg ewakuacyjnych jest jednym z głównych wątków zarzutu - podkreśla Ryszard Gąsiorowski.
Prokuratura o okolicznościach tragedii w escape roomie: okno z kratą, brak drogi ewakuacyjnej i klamki w pokoju
fot. Jarosław Ryfun