fot. pixabay.com
Trzy tygodnie temu w Słupsku owczarek niemiecki pogryzł kobietę i jej małego czworonoga. Jak mówią mieszkańcy okolic ulicy Legionów Polskich w strachu przed agresywnym psem żyją od ponad roku.

Dzisiaj w słupskim ratuszu zorganizowano spotkanie pokrzywdzonych mieszkańców z urzędnikami miejskimi. Słupszczanie zarzucają urzędnikom, że bagatelizują sprawę.

- Ten pies to realne niebezpieczeństwo. Prezydent może zakazać powrotu tego psa na posesję. Oczekujemy, żeby ten pies poszedł albo do odpowiedniego schroniska, albo innego właściciela - uważają.

Przedstawiciele słupskiego magistratu tłumacza, że dopiero w ubiegłym tygodniu dowiedzieli się o problemie i trwa w tej sprawie postępowania administracyjne. - Nie rozumiem ataków na Urząd. Pies wrócił do właściciela, zanim nas poinformowaliście o sprawie - twierdzą.

Po wizji lokalnej w miejscu zamieszkania agresywnego psa pracownicy Towarzystwa Opieki na Zwierzętami nakazali właścicielowi m.in. podwyższenie płotu posesji oraz przekazanie psa na obserwację behawiorysty.

MP/ez