Karolina Szarłata-Woźniak nie kryje rozczarowania stylem, w jakim się z nią pożegnano.
- Decyzję o wyrzuceniu mnie z klubu nie podjęli radni, ale zarząd kołobrzeskiej Platformy Obywatelskiej. Ani ja, ani przewodniczący klubu Dariusz Zawadzki nie byliśmy zaproszeni na obrady zarządu. Moja współpraca z koleżankami i kolegami z Platformy Obywatelskiej była dobra i merytoryczna. Jestem zaskoczona tą kuriozalną decyzją. Tym bardziej, że nie jestem członkiem partii, więc zarząd nie miał prawa mnie wyrzucić - uważa Karolina Szarłata-Woźniak.
Marek Hok, szef kołobrzeskich struktur PO odpiera ten zarzut. - Zarząd powiatu ma prawo rekomendowania konkretnego składu klubu w radzie miasta. Zarekomendowaliśmy więc wykluczenie tej radnej z klubu. Wynika to z utraty zaufania. Decyzja zarządu była jednomyślna.
Jacek Woźniak irytuje się sposobem potraktowania jego żony: - Byłem zdziwiony formą jej odwołania. Nie wyrażono nawet zgody, by żona dostała kwiaty. Członkowie klubu radnych zachowali się jednak tak jak tego oczekiwałem - nie chcieli zagłosować za wykluczeniem Karoliny. Pojawiły się też kwiaty i podziękowania.
Dariusz Zawadzki, przewodniczący klubu radnych PO w kołobrzeskiej radzie miasta, zapowiada rezygnację z funkcji: - Karolina Szarłata-Woźniak jest bardzo dobrą, merytoryczną i zawsze przygotowaną radną. Jej odwołanie to decyzja zarządu powiatu Platformy Obywatelskiej. W uzasadnieniu przekazano nam tylko, że zachodzi konflikt interesów między klubem radnych a komitetem wyborczym Jacka Woźniaka, z którego list startować do rady miasta planuje pani Karolina. Sposób, w jaki została odwołana jest odmienny od tego, jak my w klubie chcieliśmy to zrobić. Wkrótce będziemy mieli spotkanie zarządu z klubem i wówczas złożę wówczas rezygnację z klubu.
kk/ar