fot. Jacek Woźniak/Facebook
Według Jacka Woźniaka nie ma tam miejsca dla ludzi myślących inaczej niż PO. Wiceprezydent został odwołany ze stanowiska zaraz po tym, jak zapowiedział udział w wyścigu o fotel prezydenta kurortu.

Kołobrzescy Razem to stowarzyszenie, w którego skład wchodzą lokalne struktury PO, SLD, PSL i mniejszych ugrupowań, które zapowiedziało wspólny start w wyborach:

- Odszedłem ze Stowarzyszenia Kołobrzescy Razem. Pojawił się przekaz, że ich zdradziłem, nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie, bo to, co działo się wewnątrz stowarzyszenia ja mogłem odebrać, jako zdradę. Nie chciałbym utonąć w sporach partyjnych, a ta grupa coraz bardziej przypomina partię polityczną.

Jacek Woźniak zaznaczył, że w kampanii wyborczej nie będzie korzystał ze wsparcia żadnej z partii, choć po wyborach nie wykluczył rozmów koalicyjnych z różnymi ugrupowaniami:

- W tych wyborach nie współpracuję z żadną partią polityczną, jest to ruch miejski bezpartyjny, ludzi o różnych poglądach. Ma nas łączyć chęć pracy dla tego miasta. Przypuszczam, że przyjdzie taki moment, że koledzy z PO uderzą „pięścią w stół”, bo są pomijani w rozmowach, jeżeli chodzi o kształt list.

W Kołobrzegu kandydatami na stanowisko prezydenta są też: Maciej Bejnarowicz z PiS, Anna Mieczkowska ze Stowarzyszenia Kołobrzescy Razem, Zbigniew Błaszczuk, który będzie startować z własnego komitetu wyborczego.

kk/ds