fot. ms.gov.pl
W Pile trzy osoby odpowiedzą za nieudzielenie pomocy mężczyźnie, który w stanie silnego zatrucia alkoholowego trafił pod ich opiekę.

58-letni Andrzej P. miał we krwi śmiertelną dawkę alkoholu – ponad 4 promile. Umierał na oczach lekarki i pracowników pilskiej izby wytrzeźwień, a ci – jak uznali biegli – nie zrobili nic, by go uratować. Jak powiedziała Polskiemu Radiu Koszalin prokurator rejonowy w Pile, Magdalena Roman – pracownicy izby obserwowali tylko mężczyznę przez monitoring, a zareagowali dopiero po interwencji innego pacjenta:

- Nie podjęli żadnej prawidłowej czynności zmierzającej do udzielenia pomocy. Nie podjęli na czas reanimacji, nie użyli sprzętu specjalistycznego. Jedyną czynnością, którą wykonali prawidłowo, według biegłych, był fakt powiadomienia pogotowia ratunkowego i wezwanie na miejsce ratowników.

Jak wykazała sekcja zwłok - mężczyzna zmarł w wyniku zatrucia alkoholowego. Biegli uznali, że nawet prawidłowe udzielenie pomocy nie gwarantowałoby uratowania go. Mimo to zarzuty nieudzielenia pomocy usłyszeli dwaj – byli już - pracownicy izby w wieku 62 i 65 lat oraz 81-letnia lekarka. Kobieta odpowie dodatkowo za fałszowanie dokumentacji medycznej:

- Pani doktor, która była zatrudniona na terenie izby ma zarzut dodatkowy, poświadczenia nieprawdy w dokumentacji medycznej. Wskazała w niej, iż dokonała badania brzucha, reakcji źrenic oraz badania tętna, podczas, iż zapisu monitoringu wynika, że takich czynności nie przeprowadzono.

Byłym już pracownikom izby wytrzeźwień w Pile grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.

pg/ds