fot. Twitter
Polska oraz kraje zachodnie zgodnie popierają atak, który dziś w nocy przeprowadziły wspólnie Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja.

Atak na bazy wojskowe w Syrii nie wyrządził większych szkód - tak twierdzą przedstawiciele syryjskich władz a także niezależni obserwatorzy. W nocy amerykańskie, brytyjskie i francuskie wojska uderzyły w cele związane z bronią chemiczną w Syrii. To zarówno bazy wojskowe jak i magazyny, gdzie przechowywano i produkowano broń chemiczną. Uderzenie miało być odpowiedzią na ubiegłotygodniowy atak z użyciem chloru na szpital w syryjskim mieście Duma. Według Stanów Zjednoczonych, wystrzelono w sumie około 100 pocisków, a atak miał być jednorazowy.

Przedstawiciele syryjskiego rządu poinformowali, że dzięki informacjom ze strony rosyjskiej, większość baz została ewakuowana, zarówno gdy chodzi o żołnierzy jak i o sprzęt. Informacje te potwierdziło niezależne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Władze w Damaszku twierdzą, że wystrzelonych przez koalicjantów rakiet było jedynie 30, a jedna trzecia z nich została strącona.

Syryjskie media pokazały prezydenta Baszara al-Asada, który przyjechał rano do pracy. Jego zachowanie nie wskazywało, aby strona syryjska miała odnieść poważniejsze straty w ataku. Miejscowe ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że “barbarzyński atak” w żaden sposób nie osłabił Syrii.

UE i NATO wsparły ataki na wybrane cele w Syrii

Unia Europejska i NATO poparły ataki na obiekty związane z produkcją broni chemicznej w Syrii.

Szef Rady Europejskiej napisał na jednym z portali społecznościowych, że Unia będzie razem z sojusznikami po stronie sprawiedliwości. „Naloty USA, Francji i Wielkiej Brytanii jasno pokazują, że reżim syryjski wraz z Iranem i Rosją nie może kontynuować działań prowadzących do ludzkiej tragedii, na pewno nie bez poniesienia kosztów” - napisał Donald Tusk.

Nad ranem, niemal godzinę po rozpoczęciu nalotów, swoje oświadczenie opublikował też sekretarz generalny NATO. Jens Stoltenberg również poparł naloty na wybrane cel. Napisał, że ten atak ograniczy możliwości reżimu w Damaszku do przeprowadzania zamachów na Syryjczyków z użyciem broni chemicznej. Podkreślił, że Sojusz konsekwentnie potępiał używanie przez syryjskie władze broni chemicznej. Uznawał to za oczywiste naruszenie międzynarodowych norm i porozumień. Podkreślał, że jest to zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. „To jest niedopuszczalne, aby osoby, który stoją za atakami z użyciem broni chemicznej powinny być pociągnięte do odpowiedzialności” - napisał sekretarz generalny NATO. Dodał, że konieczne jest przestrzeganie Konwencji o zakazie broni chemicznej, ale to - jak napisał - wymaga zbiorowej i skutecznej odpowiedzi społeczności międzynarodowej.

Rosja: atak na Syrię nie pozostanie bez odpowiedzi

Rosyjscy politycy mówią o potrzebie zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ. Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ określiła bombardowania celów w okolicy Damaszku jako "uderzenie w stolicę suwerennego kraju, który od lat próbuje przeżyć w warunkach terrorystycznej agresji."

Rzeczniczka napisała w oświadczeniu, że "cele w Syrii ostrzelano w momencie, gdy ten kraj uzyskał szansę pokojowego rozwiązania swej przyszłości". „Stoją za tym ci, którzy pretendują do moralnego przywództwa na świecie i mówią o swej wyjątkowości" - napisała rzeczniczka.

Ambasador Rosji w USA ostrzegł, że bombardowania koalicji zachodniej nie pozostaną bez odpowiedzi. Anatolij Antonow cytowany przez rosyjskie media - powiedział, że "spełniły się najgorsze obawy, ostrzeżenia Rosji nie zostały wzięte pod uwagę i realizowany jest wcześniej zaplanowany scenariusz". „Znowu nam grożą. Ostrzegaliśmy, że takie działania nie pozostaną bez następstw”- powiedział dyplomata.

Wiceszef komitetu obrony rosyjskiej Dumy Jurij Szwytkin powiedział, że należy niezwłocznie zwołać posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ "w celu osądzenia polityki Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników". Jego zdaniem działania Stanów Zjednoczonych naruszają wszelkie normy prawa międzynarodowego.

Kraje i media regionu o ataku

Przedstawiciele libańskiego Hezbollahu, który walczy w Syrii po stronie prezydenta Asada oświadczyli, że Stany Zjednoczone nie osiągną swoich celów, a nocny atak był nieskuteczny. W podobnym tonie wypowiedzieli się przedstawiciele irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Oświadczyli oni, że to Ameryka odpowiada za porażkę nocnego ataku.

Z kolei Turcja, która w syryjskim konflikcie popiera zbrojną opozycję, uważa, że uderzenie koalicjantów było prawidłową odpowiedzią na atak z użyciem broni chemicznej. Takie oświadczenie złożyli przedstawiciele ministerstwa spraw zagranicznych w Ankarze.

Wszystkie arabskie media informują na swoich stronach internetowych o ataku rakietowym jakiego dokonały Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja na wojskowe obiekty w Syrii.

To największa - jak do tej pory - interwencja zachodu skierowana przeciwko władzy Baszara al-Asada - pisze portal gazety Gulf News. Dziennik podkreśla, że została ona podjęta w konsekwencji użycia broni chemicznej przez prezydenta Syrii. Atak sprzed tygodnia spowodował śmierć co najmniej 60 osób.

Saudyjska gazeta Arab News cytuje wypowiedzi rosyjskich i irańskich polityków, którzy skomentowali wydarzenia w Syrii. Oba kraje wspierają politykę Baszara al. Asada. Według gazety irański minister spraw zagranicznych ogłosił, że decyzja o ataku podjęta została bez jakichkolwiek dowodów o winie al Asada. Teheran ostrzega, że zaatakowanie Damaszku przyniesie regionalne i międzynarodowe konsekwencje, które dotkną Stany Zjednoczone i ich sojuszników.

Generalny Urząd Lotnictwa Cywilnego Zjednoczonych Emiratów Arabskich wydał ostrzeżenie dla wszystkich linii lotniczych latających nad Syrią, by zachowały szczególną ostrożność. Informacja dotyczy także sąsiednich portów lotniczych w Libanie, Jordanii i Iraku. Na razie nie została podjęta decyzja o zawieszeniu lotów.

MSZ o ataku w Syrii

Polska będzie kontynuować wysiłki na arenie międzynarodowej w celu wyeliminowania broni chemicznej - poinformowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Szef biura prasowego MSZ Artur Lompart powiedział IAR, że dotychczas sprawcy ataków chemicznych byli bezkarni. Zaznaczył, że brak właściwej reakcji na tego typu działania stanowi zachętę do kolejnych ataków przy użyciu zabronionej prawem międzynarodowym, wyjątkowo niehumanitarnej broni.

MSZ przekazało w komunikacie, że w tej sytuacji społeczność międzynarodowa nie może pozostawać bezczynna i powinna podjąć wszystkie niezbędne działania, żeby zapobiec możliwości powtórzenia takich ataków w przyszłości, zwłaszcza na bezbronną ludność cywilną. Resort spraw zagranicznych zaznaczył, że odpowiedzialne organy międzynarodowe powinny podjąć decyzje umożliwiające zidentyfikowanie i osądzenie sprawców dotychczasowych ataków. "Polska apeluje o powstrzymanie się od działań, które prowadzić będą do dalszej eskalacji sytuacji" - czytamy w komunikacie MSZ.

IAR/ar

Czytaj więcej