fot. Mateusz Sienkiewicz
Kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, 4 tysięcy złotych grzywny oraz zadośćuczynienia dla rodziny ofiary w wysokości 10 tysięcy złotych zażądał prokurator dla Ryszarda W. To pokłosie ubiegłorocznego wypadku na terenie budowy amerykańskiej bazy w podsłupskim Redzikowie.

W trakcie krótkiego procesu przesłuchano świadków zdarzenia, właściciela firmy budowlanej oraz Ryszarda W. - kierowcę, który 1 marca 2017 roku miał przygnieść do zagniatarki innego pracownika budowy. Prokurator Jacek Kamiński chce, aby ten czyn zakwalifikować jako nieumyślny wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym: - Winą oskarżonego było to, że wykonywał manewry pojazdem, którym kierował w sposób taki, jaki nie powinien. Nienależycie obserwował drogę i nie przywołał sobie do bezpiecznego wykonywania tego manewru innej osoby.

Biegły patomorfolog twierdził na sali rozpraw, że przygniecenie mężczyzny doprowadziło do takich obrażeń, z którymi poradzić mogliby sobie tylko wykwalifikowani ratownicy medyczni. Zabrakło sprzętu i fachowców - mówił dr Waldemar Golian: - Gdzieś na budowie, w jakimś pomieszczeniu mógł być taki sprzęt, ale w tym nagłym zdarzeniu nie został użyty z braku wiedzy.

Obrończyni Ryszarda W. domaga się uniewinnienia swojego klienta. Jej zdaniem brak jest dowodów na to, że jej klient ponosi odpowiedzialność za niezabezpieczenie miejsca zdarzenia i doprowadzenie do tragicznego wypadku. Publikację wyroku zaplanowano na środę (18.04).

MS/ez