fot. sejm.gov.pl
Posłowie w sprawie Gawłowskiego mieli głosować już we wtorek. Podjęli wówczas decyzję, że zrobią to na czwartkowym posiedzeniu (za było 258 posłów, przeciw 153, wstrzymało się 8).

Chodzi o wyrażenie zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie koszalińskiego posła Platformy Obywatelskiej. Jeśli taka decyzja zapadnie, będzie to oznaczać, że policjanci będą mogli doprowadzić Gawłowskiego do prokuratury, a ta będzie mogła wystąpić z wnioskiem o areszt. O tym, czy poseł tam trafi, zdecyduje wówczas sąd.

Prokuratura zamierza postawić posłowi zarzuty popełnienia pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym. „Obszerny i skrupulatnie zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na to, że w związku z pełnioną w rządach PO-PSL funkcją Sekretarza Stanu w Ministerstwie Środowiska poseł Stanisław Gawłowski przyjął jako łapówki co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Zarzuty, które prokuratura zamierza ogłosić posłowi, dotyczą również nakłaniania do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych oraz ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu pracy doktorskiej” (fragment komunikatu Prokuratury z dn. 21.12.2017).

Poseł twierdzi, że jest niewinny, a sprawa jest polityczna. - Zarzuty są jednym wielkim kłamstwem opartym na pomówieniach ludzi, którzy sami stoją pod zarzutami. Nie ma żadnych dowodów. Musi być miejsce, precyzyjnie podana kwota, czas musi być określony. Nie można tak sobie opowiadać, to jest poważna sprawa – mówił podczas jednej z konferencji.

Na początku marca polityk zarzucił także prokuraturze, że to wniosek śledczych w sprawie jego zatrzymania i tymczasowego aresztowania jest plagiatem. Sekretarz generalny PO Stanisław Gawłowski opierając się na opinii prawnej powiedział, że to nie on złamał prawo: - Ja się zastanawiam, kiedy prokuratorzy sami zrezygnują z immunitetu, tak jak ja. I kiedy prokuratura postawi im zarzuty. Bo do tego to się sprowadza. Z tej całej sprawy zostanie tylko to, że prokuratorzy, którzy chcą mi postawić zarzuty sami będą stali pod zarzutami. Chyba, że przyznają, że nie znają prawa i dlatego popełnili przestępstwo plagiatu – mówił.

Adwokat Andrzej Matusiewicz, członek sejmowej Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych podkreślił, że poseł się myli, ponieważ wniosek prokuratury jest dokumentem urzędowym i jest wyłączony spod prawa autorskiego. - O tym stanowi artykuł czwarty prawa autorskiego. W związku z tym posądzanie prokuratorów o plagiat jest nieuzasadnione i niewłaściwe – wyjaśniał.

Przypomnijmy, że pod koniec grudnia funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali warszawskie mieszkanie polityka i jego dom w Koszalinie. Przeszukanie, zlecone przez Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie, było efektem trwającego od czerwca 2013 roku śledztwa w sprawie tak zwanej afery melioracyjnej. Dotyczy ono nieprawidłowości przy realizacji co najmniej 105 inwestycji o wartości kilkuset milionów złotych, prowadzonych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.

Redakcja/ez

Czytaj więcej